Biblioteka ReWirów

Paweł  Kuszczyński Wiersze zebrane, Biblioteka ReWirów Poznań, 2025 

                                                                                 *** 

Twórczość Pawła Kuszczyńskiego jest lustrzanym odbiciem podejmowanej przez niego wędrówki przez codzienność. Na przekór umykającemu czasowi, ukazuje warte zauważenia, a zatrzymane piórem na białej kartce (co w dobie Internetu należy do rzadkości!)  –  chwile, przeżycia, doznania, wzruszenia. Słowo, jakże specyficzna to materia, rodzaj swoistego narzędzia, którym posługuje się poeta, by w sposób wybredny i wiarygodny wydobywać na światło dzienne to, co rodzi się w jego myślach, rozważaniach, dociekaniach.  Poszukując słów nowych, przefiltrowanych przez umysł, operuje wachlarzem pojęć, charakteryzujących jego literacki warsztat. Gdyby chcieć je zestawić, byłyby to: zauważenie, przywołanie, zdumienie, przychylność, trwanie, chwila, prawda, dobro, piękno. Wszystkie emanują pozytywnym nastawieniem do świata, a w sposób szczególny zapada nam w pamięć jego „spokój w niepokoju”. I oto jawi się przed nami wizerunek człowieka dojrzałego, skupionego, ściszonego, o bogatym życiowym doświadczeniu, który zachwyca się tym, co ulotne, dla innych może nieistotne, nieważne. Mimo że „za szybko z dzieciństwa wygnany”, nie zatracił swej pierwotnej czystości w oglądaniu świata i jego przeżywaniu. Przez ciągle otwartą drogę do źródeł, powraca do swoich najdawniejszych wspomnień, do obrazów, malowanych akwarelą (bo jakże by inaczej?), spowitych lekką mgłą, różowym światłem z nieba, zapachem antonówek, brzmieniem owadziej muzyki z łąki. Sam w jednym z wierszy zwierza się: „Coraz częściej chcę mieć twarz chłopca powracającego z majowego nabożeń- stwa, być w śpiewie czasu…” I dzisiaj, będącemu już w sile wieku, towarzyszy znamienna deklaracja, przebijająca się przez strukturę mądrości, rozsądku, stateczności, wiedzy: „Dzieciństwo do ostatniej godziny nie przestanie kołysać mej duszy”.

       Paweł Kuszczyński, poeta, krytyk literacki, erudyta doskonale zna wartość słowa, dba o jego poprawność i wydźwięk. Niejednokrotnie, z prawdziwą determinacją poszukiwał tego jedynego, właściwego. Tak było np. z przymiotnikiem, ujętym w tytule wiersza dla Kazimiery Iłłakowiczówny „Nieradosna wielkość”. Dba również o recepcję swoich utworów, poszczególnych wierszy, tomów poetyckich jak i opracowań krytyczno-literackich. Etos twórczy ma dla niego znaczenie pierwszo- rzędne.

      Równie istotnym dla poety jest związek z naturą, zarówno w wymiarze makro – stąd  częste  w  jego  wierszach  odniesienia  do  bezkresu morza, jak i mikro – gdy jego uwaga skupiona jest na pojedynczym ptaku (jemiołuszka, kraska) czy samotnym drzewie(cyprys, dąb). Odnajdujemy tam osobiste, wręcz intymne spostrzeżenia, odnoszące się jednocześnie do materii słowa jak i elementu natury ożywionej. Na widok pliszki w swoim ogrodzie, pełen powściągliwego zachwytu trwa na obserwacji: „Boję się, że mi słowo upadnie i cię spłoszy, więc nazywam w milczeniu; pozostając na miarę zdumienia”. Zdumienie, to odczucie dziś już niemal nieprzystające do odhumanizowanej współczesności, bowiem człowiek wszystko już widział, wszystkiego doświadczył, wszystko pojął, a niekiedy nawet, jak mniema, potrafi przewidzieć.

        Paweł Kuszczyński uprawia rodzaj lirycznego filozofowania, nie wstydzi się uzewnętrzniać własne rozterki, rozczarowania, myśli zaprawione goryczą. W wierszu „Przywołania” mówi: „wypiłem napar marzenia, a był to piołun”. Ale równoważy to dostrzeżeniem czegoś, co utrzymuje w pionie zachwiany na moment jego wewnętrzny świat  i tworzy króciutkie, poetyckie zapisy, które warto przytoczyć w całości: „Spadający płatek śniegu – chwila czystej bieli. Przejmująca rzeczywistość – modli się dziecko”. I kolejny, dla podkreślenia subtelnej głębi doznania: „Maleńki krzyżyk leży na nocnym stoliku, błyszczy nie tylko srebrem. Upewnia od początku, że nie jedynie ja cierpię”.

         W bogatej, różnorodnej tematyce wierszy utożsamianie się z bliźnim ma dla poety istotne znaczenie. Zauważając człowieka zwyczajnego, anonimowego, często zagubionego, szukającego swej drogi, zwraca się do niego po imieniu, a imię to brzmi: „Przyjacielu…” W wierszu „Prosty człowiek” mówi wprost: „Módlmy się za siebie, gdy umiera prosty człowiek”. Natomiast bardzo ceni sobie tych, od których przyjęło się pewną naukę, wiedzę, mądrość. Stąd utwory, poświęcone pierwszym nauczycielom, późniejszym profesorom, moralnym i prawym autorytetom. Podobnie jest z postaciami naszej dawnej i nie tak odległej historii, jak np.  Hipolit Cegielski, Hubal, czy córki gen. Józefa Dowbora Muśnickiego. Poświęca im strofy nacechowane szlachetną wdzięcznością. Zdaje się też nie zapominać o nikim, bo i poetom, nie tylko z bliskiego sobie kręgu, zapala znicz serdecznej pamięci: „Tylko miłościwa ziemia (…) przechowa echo nienapisanych pieśni”. 

      Paweł Kuszczyński w swojej twórczości pozostaje wiernym sobie, nie ulega żadnym pseudo-fascynacjom, popularnym i modnym trendom, a już szczególnie stroni od wulgaryzmów i określeń trywialnych. Nie pozwala mu na to wrodzona etyka, jakiś niepojęty dzisiaj mir, poczucie ładu i harmonii. Wszak język jest mową duszy, a tę bardzo sobie ceni.  Dlatego wypowiada się w sposób ujmujący, pełen elegancji, subtelnie i dyskretnie, z ogromnym taktem ale i przekonaniem, że jest właśnie tak, jak nam to oznajmia. Swoistą tezę, nad wyraz optymistyczne założenie wyraża w wierszu „Tak będzie”: „I przyjdzie pora na radość (…) wrócisz do siebie po tym skurczeniu ze strachu”.

       Jak przystało na humanistę, doskonale orientującego się w nieprzebranym gąszczu literatury, sporo miejsca w swoim życiu poświęca muzyce i malarstwu. Jest prawdziwym ambasadorem koncertów muzyki klasycznej a osobista znajomość z wieloma współczesnymi kompozytorami, muzykami  i dyrygentami stanowi dla niego dodatkowy bodziec a nawet honor, by pisać wiersze o konkretnych utworach muzycznych, jako że właśnie muzykę uznaje za największą spośród sztuk pięknych. Podobnie jest w przypadku malarzy i ich dzieł, że wspomnę siedemnastowiecznego malarza Jana Vermeera van Delft, czy artystę współczesnego, Marka Rzeźniaka. Przykładem szczerej afirmacji może być również wiersz, napisany po obejrzeniu wystawy „Grafiki Wojciecha Weissa”, z którego cytat brzmi: ”Tyle miłości w tych obrazach, że zabieram jej trochę do domu”. Z kolei w wierszu pisanym do Beethovena z niebywałą skromnością wyraża swój podziw i uznanie dla genialnego twórcy: „Chcę ci dać kilka niezdarnych słów, którymi najczęściej jest podziękowanie”.

         Trzeba też nawiązać do wiersza, napisanego po obejrzeniu filmu biograficznego „Billy Elliot”. Poruszającą historię utalentowanego chłopca, któremu za drogę do sławy przyszło zapłacić wielką cenę, poeta podsumowuje: „łzy w oczach ośmielają radość.”

         Odniesienia poety do cenionych przez niego autorów, naukowców, mędrców, uczonych, filozofów świadczy o podziwie, jakim ich darzy, o dostrzeżeniu ich wielkości. Nie dziwi więc, że oprawę graficzną swoich wierszy wybranych powierzył artyście Józefowi Petrukowi, który doskonale zna wartość tej poezji, swoją sztuką dopełniając dzieła.    

Maria Magdalena Pocgaj