Trzeba zabić sępa w nas zadomowionego: A-B-R-A-C-A-D-A-B-R-A Zbigniewa Gordzieja

      

             Zrozumienie tytułu książki poetyckiej Zbigniewa Gordzieja ma istotne znaczenie dla właściwego rozumienia jej zawartości. Spójrzmy na wiersze mierząc je miarą, z którą proponuję zapoznać się na ich progu.
________________________________________
ABRAKADABRA: Pierwsza pisemna wzmianka na temat tego słowa i amuletu znajduje się w wierszu autorstwa Quintusa Serenusa Sammonicusa, który był lekarzem cesarza Sewera podczas jego ekspedycji do Brytanii w 208 roku naszej ery. W rozdziale 51 tej księgi medycznej napisanej wierszem o tytule De Medicina Praecepta Saluberrima autor zaleca, aby osoby cierpiące na malarię nosiły amulet zawierający wspomniany wyraz w formie zwężającego się ku dołowi trójkąta.
Być może słowo to pochodzi od aramejskich wyrazów:

  • Ab (Ojciec),

  • Bar (Syn),

  • Ru’ach Acadach (Duch Święty),
    a trójkątny kształt amuletu również symbolizuje Trójcę Świętą, przez co zawarta w nim moc odbija negatywne energie. Albo jako zaklęcie pochodzi od frazy
    bara ke dabar (BRA K DBR) tłumaczonej jako: „zrobił jak powiedział” lub wywodzi się od imienia Abraxasa – boga, którego wizerunek pojawiał się na talizmanach i amuletach noszonych przez gnostycką sektę kierowaną przez Bazylidesa z Aleksandrii (litery tworzące greckie słowo „Abraxas” symbolizują ponadto siedem planet).

Zdj. Amulet ABRACADABRA

Zapis słowa w taki sposób, że w kolejnej linijce odejmowana jest jedna z liter, dla naszej podświadomości jest sygnałem, że czegoś ubywa, że coś przestaje na nas wywierać wpływ, że jakaś siła maleje, a w konsekwencji stajemy się wolni od jej wpływu i jesteśmy w stanie w pełni wyrazić swoją wolę. Można wykorzystać ten sposób do pozbycia się dowolnej siły, której nie chcemy w swoim życiu („precz”). Zło zostaje pokonane przez dobro, wschodzące słońce odpędza bowiem ciemność swoim światłem.
Słowo to można również znaleźć na papirusach hellenistycznych, starożytnych i średniowiecznych amuletach z kamienia, najczęściej w połączeniu z postacią o ludzkim tułowiu z głową koguta, ludzkimi rękami i wężowatymi nogami.
Najczęściej słowo to było zapisywane w następujący sposób magiczny:

A – B – R – A – C – A – D – A – B – R – A
A – B – R – A – C – A – D – A – B – R
A – B – R – A – C – A – D – A – B
A – B – R – A – C – A – D – A
A – B – R – A – C – A – D
A – B – R – A – C – A
A – B – R – A – C
A – B – R – A
A – B – R
A – B
A

Spotkać można było również taki zapis:

A-B-R-A-C-A-D-A-B-R-A
B-R-A-C-A-D-A-B-R
R-A-C-A-D-A-B
A-C-A-D-A
C-A-D
A

(Tu: patrz taki sam zapis – strona 69 tomu Zbigniewa Gordzieja)

Amulet A-B-R-A-C-A-D-A-B-R-A podkreśla sprawczą moc słowa. To, co mówimy, wyraża nasze przekonania i myśli.
Przez afirmacje jesteśmy w stanie zmienić swój sposób myślenia, wpłynąć na swoje zdrowie – zmienić całe swoje życie.
__________________________________________

Sępiejemy . . .”
(ale)
„. . . dzisiaj krtań niech śpiewa arię
o apoteozie życia”
(Początek pierwszego wiersza i zakończenie ostatniego wiersza z tomu
A-B-R-A-C-A-D-A-B-R-A)

        Zbigniew Gordziej uważa, że „Trzeba współczesnego Heraklesa/ który strzałą Zdarzenia/ zabije sępa w nas zadomowionego”

Wiersze w tym tomie nie są proste i „łatwe”. Trudność polega na głębokim wnikaniu w materię poezji, która podana jak na tacy, gotowa, zamknięta na ostatnie wersy, pozornie wydaje się szczelna. Można mieć wrażenie, że brakuje w niej miejsca i czasu na oddech, zawieszenie głosu, niedopowiedzenie albo zaskakującą metaforę, w końcu możliwość innej, własnej interpretacji czytelnika. Odwracam stronę z zakończonym puentą wierszem a tu niespodzianka – jego ciąg dalszy i kolejna puenta lub jej brak, ale jest zamknięcie myśli, drzwi za wierszem. Niemal z każdym kolejnym mam pod powiekami charakterystyczny zapis na stronie tytułowej tomu, z dywidami-łącznikami i kolor liter – identyczny jak w amulecie (patrz fot. wyżej). Dywidy mają tak w amulecie jak i tytule książki znaczenie znamienne, co odnosi się do zawartości książki i jej przesłania. Jeśli nie jest to oczywiste, warto się zastanowić.

Tom otwierają wiersze, w których czytelne jest krytyczne ustosunkowanie się autora, zajęcie stanowiska wobec sytuacji społeczno-politycznej w kraju. Zbigniew Gordziej uważa, że nie możemy być wobec niej obojętni, powinniśmy czuwać i reagować, patrzeć i wiedzieć od czego i od kogo zależy los każdego człowieka i całego społeczeństwa. Zadać sobie pytanie: jak Ja – Ty – On będziemy żyć, w jakim punkcie obecnie się znajdujemy, do czego dążymy i co możemy uczynić? Z. Gordziej okazuje brak zgody na aktualny stan rzeczy, pokazuje własny punkt widzenia, zapis aktualnej, chorej rzeczywistości, chorej za sprawą włodarzy, chwilowych. Spowodowali „Narodową Zaćmę”, do której dążył ten, „ . . . który w dzieciństwie Ukradł Księżyc”. Ukradł, więc panuje ciemność, z której „tylko ostry wyborczy nóż” ludzi wybierających zdrową przyszłość może wyłuskać ze zmętniałego oka społeczeństwa, spod katarakty sporów i sztormów – prawdę i źródło wewnętrznej równowagi każdego człowieka, tym samym i kraju.

Poeta nie obawia się negatywnej reakcji, mówi wprost, pewnie wypowiada się na temat polityki rządu, sytuacji w kraju, polityków i dewiantów (mównica w Sejmie, podróż do Ziemi Świętej – „Opluwacze”)

Na początku „A-B-R-A-C-A-D-A-B-R-Y” Zbigniew Gordziej wysuwa „pazur”, strofy zaczepne. Tymczasem spod tego pazura i zaczepności, by „naciąć Narodową zaćmę” niespodziewanie wychodzi wrażliwy poeta, naznaczony przez życie własne, osób mu bliskich oraz tych obecnych obok tylko przez chwilę, trudną chwilę.

I tak w wierszu „Mnożenie przez dzielenie” czytamy:
. . . mnożenie spraw
niczym modlitwa pisana
kolczastym drutem . . .”
Mnożenie – przez dzielenie się, dzielenie siebie, swojej troski, skupienia na rodzinie (np. matka: poruszanie się na co dzień wokół spraw jej dotyczących i niej samej) ale i osobach oczekujących pomocy, spotkanych na drodze codziennych zdarzeń. Skupienie na sprawach ważnych, poprzez dawanie siebie, dzielenie się tym, co jest możliwe, dzielenie się dobrem, które nie ma ceny.
WDrugiej spowiedzi agnostyka” poeta opowiadając o mamie staruszce, o licznych jej i swoich własnych problemach, czynnościach domowych,  także czynnościach „pielęgniarza” przy mamie, wizytach u lekarzy, puentuje wiersz słowami „zawsze warto być człowiekiem” Ryszarda Riedla (Dżem). Taka jest spowiedź agnostyka, z codziennego czynienia dobra.

Zbigniew Gordziej pomieścił w tomie wiersze dedykowane lekarzom, uczonym, pisarzom i poetom. Poruszające są strofy zapisane pamięcią o ojcu, o przyjacielu (Będzie taki toast Przyjacielowi Leszkowi Sydorowi), o koledze po piórze (Pamięci Tadeusza Stirmera), wiersze o matce, do której już nie przychodzi Erato.
Pisze o starości, ułomnościach ciała i umysłu, a także wzajemnym współuzależnieniu i współdziałaniu umysłu i ciała. Pisze „dotkliwie” o bólu, który kiedyś umrze, ale i zmartwychwstanie. O ludzkim gniewie i rezygnacji. I jeszcze – o bezmyślnej agresji, brutalności nieletnich bandytów wobec bezbronności starszego człowieka. „Test butów”:
„ . . . na jego głowie
sprawdzali wytrzymałość
butów marki Puma

Nie zawiodły
nie pękły
Dały radę kościom czaszki”

Pozostanę jeszcze chwilę przy wierszach z dedykacją, bo oto
„ . . . zdziwiony pasikonik/ skrzydłem próbuje osłonić
martwe oczy . . .”
pięcioletniego Dawida Żukowskiego.

Zapisały się trwale w mojej pamięci wiersze poświęcone górom, pisane z miłości do nich – pięknych, zapierających dech w piersiach, groźnych: „. . . Mięguszowiecki Szczyt zdawał się mówić:/ Posiadłeś niełatwą sztukę uzasadnionej rezygnacji/ Schodzenie stawało się aktem wyzwolenia”, „. . . Nagła cisza/położyła palec/na wargach nocy”/.

Jest to swoisty dziennik poety – a może raczej notatnik wierszowany, w którym „ . . . wspomina minione/zapisuje teraźniejsze/przyszłe przewiduje . . .”. I ma także na uwadze:
. . . Pisać Tak
by przerywać ciszę w człowieku
Jednak
Primum non nocere”

Wiersz o wronach” odnosi się m.in. do historii naszego kraju, przede wszystkim okresu okupacji. A zaczęło się tak niewinnie, od wrony, która drepcze obok ławki w parku, na której przysiadł poeta – inspiracja do wartościowego w efekcie wiersza.

Samotność . . . Poczucie niepotrzebnej własnej obecności? Dopada zwłaszcza ludzi wrażliwych, tych, którzy mnożą poprzez dzielenie – dzielenie się sobą, swoimi umiejętnościami, potrzebą dawania siebie innym. A co dopada ich „bliźnich”?

. . . Bliźnich dopadła
epidemia milczenia

Wzrok chowa się po kątach”

. . . Nastała moda na obojętność
przyoblekanie się w garnitur Ja
zapięty na ostatni guzik. . . „
( „Dezintegracja”)
Stąd cisza w eterze, telefon nie dzwoni, poczta mailowa utraciła wartość słowa, a sms wysłany za ocean szybciej doczekałby się odpowiedzi, niż wysłany do kogoś w tym samym bloku czy w tym samym mieście. O ewentualnej pomocy nie byłoby mowy. Paradoksalnie mogłoby zdarzyć się tak:
„. . . Słowo ma moc topora
potrafi precyzyjnie nadszarpnąć
wrażliwą tkankę serca. . .”

Pomiędzy mieszkańcami tego samego bloku, tego samego miasta:
„ . . . jasne są tylko światła
skryte za zakurzonymi firanami/
i szczelnymi roletami”

Ale jak się odnaleźć w obecnej rzeczywistości, która sama woła o pomoc?
Po pierwsze: nie szkodzić”.

Jest to poezja bliska zarówno ciała jak i umysłu (ducha). Zatrzymały mnie na dłużej wiersze: „Od snu do jawy”, „Druga spowiedź agnostyka”, „Echo”, „Przesłanie”: sporo życiowej mądrości, uskładanej przez lata z doświadczeń, emocji, radości i bolesnych doznań. Natomiast „Dbajmy o Orła” może się zdawać wierszem na granicy patosu, aczkolwiek wynika z zadumania pełnego niepokoju autora nad bezpieczną przyszłością kraju („Majstrowie, mistrz i cyborgi”), w którym przyszło mu żyć, pracować, spłodzić trzech synów, ku chwale . . . Jednocześnie zauważam wartość odważnego głosu w wielu wierszach, wprost „z trzewi”, wskazywanie palcem i nazywanie spraw i zdarzeń po imieniu.

Przed naszymi oczami błyskają w klamrach wierszy trzy noże: ostry wyborczy, ten, który ugodził prezydenta Gdańska i ten, którym ojciec własne dziecko . . .

Znalazłam także w książce pięć ziaren neologizmów:
wdzieńwstawienie, wziemięwstąpią, bilboardopsychologia, lisiąc, samorozgrzeszenie.

Im bliżej końca poetyckiego rachunku sumienia, dziennika – rozliczenia z otaczającą poetę rzeczywistością i wieloma w niej wymiarami oraz z samym sobą („ . . . Kłębią się myśli/ emocje piszą chwiejne scenariusze”), tym bardziej chce się, z pewnym zdumieniem, czytać ten tom jeszcze raz, a przynajmniej wracać do paru wierszy. Choćby po to, aby upewnić się co do pierwotnego ich odbioru i rozumienia w kontekście niezwykłego tytułu książki A-B-R-A-C-A-D-A-B-R-A.
Przy innym założeniu autora co do zapisu tytułu i przesłania moja interpretacja mogłaby być całkowitym zaprzeczeniem. Dywizy – łączniki są znakiem wewnątrzwyrazowym. Myślę, że ich nierozerwalność z treścią tytułu tomu Zbigniewa Gordzieja jest tylko pozorna, czego dowód znalazłam na stronie 69. Przecież zło zostanie pokonane przez dobro, wschodzące słońce odpędzi bowiem ciemność swoim światłem.

I jeszcze parę słów o okładce. Elegancka, kolorystyczna powściągliwość. Wszystko umiejętnie dobrane ma wyznaczony wymiar i swoje miejsce. Obok granatowo-szarego koloru na okładce dominuje zgaszony błękit. Kojarzy mi się z powietrzem, tlenem niezbędnym do życia. Z przedświtem i zmierzchaniem, początkiem i końcem. Umieraniem i poczęciem nowego życia, a więc A-B-R-A-C-A-D-A-B-R-Ą.

Niebanalna podróż poetycka po mało poetyckich garbach życia niesie wiele wartości pozytywnych, myśli o rzeczach codziennych, jakie w różnych okresach życia dotyczą nas wszystkich, przez poetę podanych do przemyślenia. I mimo wszystko ta podróż daje nadzieję pomyślnej innej podróży, w zupełnie odmienne rejony, także dla Zbigniewa Gordzieja.
Słowo-magiczne-zaklęcie-amulet-działa.

 

Anna Andrych

streszczenie opisu słowa magicznego i amuletu: Anna Andrych
na podstawie – Wikipedia

zdjęcie amuletu  – Wikipedia
zdjęcie okładki: Zbigniew Gordziej

Zbigniew Gordziej  A-B-R-A-C-A-D-A-B-R-A
Projekt okładki: Kazimierz Ratajczak
Seria: Libra nr 121
Poznań 2019
stron 80

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz