
Jerzy Grupiński odpowiedział Marii Pocgaj, i na tym koniec. Jakby wśród naszej społeczności literackiej nie było literatów. Bo literat ma skłonności do pióra i przyjmuje każde wyzwanie, jeśli może tym samym, podnieść swój autorytet literacki, wyjść poza krąg znajomych twarzy, nie mówiąc już o obszarze geograficznym, w którym spożywa śniadanie, obiad, kolację i w łóżku odsypia dni sukcesów i porażek. Czekam na polemiczne wyznania koleżanek i kolegów już kilka tygodni, jest nas sporo bez względu na wiek, orientacje polityczne i jakoweś inne? Dlatego spodziewałem się szerokiej dyskusji, polemiki, nawet kłótni w zakresie różnicy zdań. I nic, nic na horyzoncie zdarzeń, których ostatnio jest bezliku, w nadmiarze spotkań i czytań, tudzież prezentacji wizerunków w nadmiarze dziesiątek. To jeszcze małe piwo, jak to zwykle się mówi, ponieważ są wśród nas wielcy z dużym literackim stażem, prócz obowiązków domowych, mają czas na rozrywkę w sieci, bo wychodzenie z domu zimą, nie jest w ich zwyczaju. Więc fundusz czasu czynnościowego jest dużo większy. I co z tego mamy jako społeczność?
Bądź mądry i pisz wiersze, Grupiński powtórzył tę maksymę, ale ja jej nie powielę, tylko przejdę nad tym do porządku, bo nie da się zrobić z literata Literata, bez jego udziału. Czy ktoś mi zarzuci brak zrozumienia. Wszak nie chodzi o skopanie ogródka, albo wymianę koślawej furtki przed domem. Tylko chodzi o status, jakim każdy z nas się chlubi podczas każdej konfrontacji z czytelnikiem, jaki by on nie był. Usprawiedliwieniem może być tylko lenistwo, co potrafię zrozumieć, zważając na średni wiek towarzystwa / literackiego albo wzajemnej adoracji/ tu każdy sam sobie dopowie o jakie chodzi?
Milczenie owiec, albo milczenie jest złotem, wobec czego, srebro mowy zaszło śniedzią czasu, bądź bardzo popularnego lenistwa i niechęci do pióra. Tu chyba trafiłem w sedno, bo od dawno panuje moda na publiczne czytanie wierszyków. Nikt nie chce się wypowiadać ile one są warte.
Jerzy Beniamin Zimny