Śmiać się, czy płakać?

                    Pisma literackie są najbardziej żywą tkanką literatury współczesnej. Niestety wiele instytucji kultury (których jednym z zadań jest promocja literatury i czytelnictwa) na czele z ministerstwem pana Glińskiego nie przejmuje się ich losem. Polityka obojętności wobec nich przejawia się m.in. brakiem prenumerat w bibliotekach, brakiem spotkań je promujących. Oczywiście zdarzają się chlubne wyjątki. Jednak najlepszym dowodem, że wsparcie instytucjonalne jest minimalne lub żadne jest tendencja zanikania kolejnych tytułów. Najbardziej głośnym w ostatnim czasie był koniec „Zeszytów Literackich”. Również pisma internetowe kończą swój żywot, nawet jeśli są tworzone przez grono pasjonatów literatury i pro bono. Wymienię chociażby dwa, których jakość literacka była wysoka – „Inter-. Literatura-Krytyka-Kultura” i „2Miesięcznik”. Ani jakość, ani pasja ludzi nie wystarczą, żeby pisma przetrwały. Potrzebni są czytelnicy i mecenasi.

Teraz kłopoty finansowe przeżywa kolejne pismo literackie – „Akant”. Redakcja zwraca się z prośbą o pomoc do swoich czytelników i osób zainteresowanych zamieszczeniem reklamy w piśmie. Szczegóły – na stronie „Akantu”.

Na koniec zacytuję znajomego, który w odniesieniu do sytuacji pism literackich sparafrazował fragment wiersza ks. Jana Twardowskiego: „Śpieszmy się czytać pisma literackie, tak szybko odchodzą…”
I nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać…

Agnieszka Kostuch

zdjęcie: rysunek Sławomira Łuczyńskiego

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz