Szczypta humoru, kropelka satyry w „Malinowej Karafce”

Echa „Malinowej Karafki”

Czwarty wtorek każdego miesiąca to dzień, kiedy w siedzibie Koła Literackiego przy Klubie Nauczycieli Miasta Poznania (ul. Słowackiego 58/60) odbywają się wieczory poetyckie, prezentujące twórczość członków klubu, ale także osób nie zrzeszonych. 23 stycznia 2018 r. miało miejsce kolejne spotkanie i XII Turniej Poetycki „O Malinową Karafkę.” Pomysłodawczyni i prowadząca  – Teresa Januchta, przewodnicząca Koła Literackiego, każdego roku zaprasza wszystkich chętnych do udziału w turnieju o tematyce biesiadnej. W bieżącym roku mottem było znane porzekadło „W starym piecu diabeł pali”. Trzeba przyznać, że uczestnicy stanęli na wysokości zadania, stąd głośne brawa i dużo śmiechu. W jury zasiedli: Jolanta i Stanisław Szwarcowie oraz Krzysztof Galas. Jednogłośnie zdecydowano, że nagrodzona „Malinową Karafką” i dyplomem zostanie Anna Landzwójczak. Dodatkowo nagrodami książkowymi – poezją Krzysztofa Galasa obdarowane zostały Katarzyna Jeziółkowska i Iwona Berthold.

(otwórz)

karafka

O wyjątkową oprawę muzyczną postarał się Krzysztof Galas wraz z małżonką Aliną. Wyśpiewane przez nich z towarzyszeniem gitary szanty przeniosły nas z zachmurzonego, zimowego Poznania na mazurskie jeziora pod błękitnym niebem. A kończąca mini recital „Bombonierka” wprowadziła biesiadujących w fantastyczny nastrój.

We wtorkowym spotkaniu wzięło udział kilkanaście osób. Trochę niefortunna okazała się data, bowiem w poznańskim świecie literackim miłośnicy słowa spotkali się w kilku miejscach o tej samej porze. Jednak nie chodzi o to, aby obecne były tłumy. W przypadku „Malinowej Karafki”ważne jest spotkanie z ludźmi, dzięki którym można ciekawie wspólnie spędzić czas, w dobrej i przyjaznej poetom atmosferze.

Teresie Januchcie dziękuję w imieniu uczestników za trwającą od wielu lat inicjatywę i prowadzenie Koła Literackiego przy Klubie Nauczycieli Miasta Poznania.

Barbara Tylman

(otwórz)

Ania L

Na zdjęciu w głębi – Anna Landzwójczak  czyta nagrodzony wiersz

Bajka

 W białowieskim krajobrazie,
w chacie z ociosanych bali,
bez ustanku, nawet latem,
w starym piecu diabeł pali.

Mlasnął głośno, jęzor zwiesił,
za drzwi wytknął łeb rogaty,
na skraj puszczy rzucił ślepiem,
chrust przywiało pod próg chaty.

Drwa pozbierał, ogień wznieca,
chuchnie, dmuchnie, iskrę rzuci.
Stary piec jedynie westchnie,
nadaremnie czart się trudzi.

Siadł zmęczony, pot mu kapie,
jęczy i się głośno żali:
– gdy piec wygasł, nawet diabeł
w nim na nowo nie rozpali!

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz