„życioryty” (1)

 

            „życioryty” ukazały się w listopadzie ubiegłego roku, jako antologia wstępująca w obchody 100. rocznicy powstania Związku Literatów Polskich Oddział w Poznaniu (w czasie przypadającym na 43. Międzynarodowy Listopad Poetycki). To antologia wierszy dedykowanych pamięci koleżanek i kolegów, którzy byli członkami naszego oddziału.

Cykliczna prezentacja na naszej stronie internetowej dotyczy wszystkich w antologii adresatów wierszy. Natomiast każdy z autorów prezentowany będzie z jednym, wybranym wierszem, bowiem nie sposób pomieścić wszystkich.

Zapraszamy do lektury antologii „życioryty” oraz jej wymiernej „ilustracji” na stronie internetowej.

 

___________________________________

 

WYPOMINKI LISTOPADOWE

Nie ma już Tadeusza
tak jak wcześniej ubyło Witka i Andrzeja.
Rysiek też już tam pisze,
Marek zacznie psalmować
w innym wymiarze.

Jesteśmy sami z sobą w smutku,
Modlitwy nasze zdzierane z próśb
o zbawienie, płacz szuka ukrycia,
żal się gubi w milczeniu.
Strofy o życiu brzmią jak drwina.

Nie potrafię smutno pisać

bo moje pióro jest rozdwojone
na śmierć i życie,
linia nie równa do linii,
załamuje się światło padające
na wers pożegnania.

                      Jerzy Beniamin Zimny

 

___________________________________

WINCENTEMU RÓŻAŃSKIEMU

Spotkanie z Witkiem

Poeta z rodu Babińskich i Stachurów
własną krwią
wykarmił tyle wierszy- dzieci
a nie zawsze ma co jeść i palić
pielęgnuje starą matkę
której zdążył porządnie zajść za skórę
a nigdy nie mówiła –
ty wpędzisz mnie do grobu

Przy długim stole z poczęstunkiem
Witek siedział naprzeciwko w niebieskiej
ocieplanej kurtce z ortalionu
której wolał nie zdejmować
paląc papierosa
Witek powiedział /wtedy uśmiechnął się/
– Jaka ty jesteś wesoła

Nagle poczułam się szczęśliwa –
Ja w to uwierzyłam

                     Zdzisława Jaskulska-Kaczmarek


________________________________

***

Nazwałeś mnie matką poetów
a przecież Twoja matka była dla Ciebie
całopaleniem miłości do syna poety
który chciał naprawić świat
Nie stałeś na poboczu
byłeś w samym środku
oglądałeś przemoc i rozpacz
drogi powikłane złością
przez tych co nie udali się Bogu
Dla Ciebie każdy próg był święty
a najchwalebniejszy
próg Potęgowej która umiłowała życie
Ceniła pracę – Wincentego
i Edwarda Stachury którzy
nigdy za darmo nie spożywali strawy
Przyzwyczajony do przesypywania
ziaren trudu przemieniałeś je
w sytną karmę wierszy
Dopóki świat nie zniszczeje
Twoje słowa bezpieczne
w spichlerzach naszych serc
spokojnie będą czekać
na porę plonowania

                  Helena Gordziej

________________________________

 

oprac: admin
zdjęcia: ZLP OP