Jerzy Beniamin Zimny
Rocznica bez „Zniczy”
Od śmierci poety minęło blisko czterdzieści lat, okres ten przyniósł niewiele informacji na temat jego życia, ocen jego twórczości, poza nielicznymi wzmiankami w opracowaniach krytycznych, wspomnieniami kolegów i znajomych. Nikt też nie pokusił się o gruntowną ocenę jego poezji. W połowie lat osiemdziesiątych sam poeta, a także wiedza o nim nie zawsze prawdziwa oraz tragiczna, zagadkowa śmierć – wszystko urosło do mitu zamykającego usta na wiele lat tym, którzy mogli cokolwiek powiedzieć o wartościach pisania Babińskiego. Trzeba także wziąć pod uwagę fakt, że poeta był rzadko publikowany za życia. Zmowa milczenia, zamykane przed nim drzwi redakcji literackich, pomijanie ze względów politycznych i manifestowana wręcz niechęć do niego wielu decydentów. Wszystko to miało wpływ na percepcję czytelniczą, wiedzę o autorze, a także uniemożliwiało dotarcie do jego publikacji. Dość powiedzieć, że Babiński debiutował bardzo późno, w cyklu Generacje, arkuszem pt. Z całej siły wydanym w niewielkim nakładzie. Podobnie Znicze, formalny debiut poety – miał niewielki nakład, który błyskawicznie rozszedł się w poznańskich księgarniach.
Niewątpliwie czas pojawienia się Babińskiego jako poety nie był mu sprzyjający. Przypomnę, że był to schyłek Orientacji Hybrydy, koniec lat sześćdziesiątych i początek Nowej Fali. Poezję symbolu i kodu wyparła poezja deklaracji wprost. Babiński bardziej zbliżony do Orientacji, napiętnowany romantyzmem, egzystował poza nurtem awangardy, minionej i mu współczesnej. Nie okrzyknięto go osobnym zjawiskiem poza nielicznymi głosami, tolerowanie jego poezji było bowiem wyłamaniem się z powszechnej cezury obowiązującej w redakcjach poważanych pism literackich. Niewątpliwie wywarło to dodatkowe piętno na jego kruchej przecież psychice, stąd frustracja, demonstracje niechęci do liderów, prowokowane skandale w salonach, klubach itp. Tłumaczono to stanem jego zdrowia, ale w mojej ocenie był to sprzeciw wyrażony przez człowieka, który mówił wprost i był szczery aż do bólu.
Wrażliwość jako choroba? Te pytanie zadawałem sobie w przeszłości i zadaję dzisiaj. Po części odpowiedź znajduję w poezji pisanej przez Babińskiego, ale nie tylko. W mrocznych czasach PRL-u wygodnie było tłumaczyć jego zachowanie, pomijać jako poetę i człowieka. Sądzę, że dzisiaj miałby on należne mu miejsce obok najwybitniejszych nazwisk, jednakże czas wymazał to wszystko, co było na tamten okres wybitne, lecz niewygodne, a przywrócenie tych pogrzebanych wartości wymagać będzie jeszcze wielu lat, zanim idee romantyzmu, kreacja bohatera przegranego na pozór, osobowość odpychająca – będą tolerowane z punktu widzenia ich genezy i deklarowania wartości uniwersalnych. /…/
/całość szkicu w 17 numerze ReWirów/