
Sergiusz Adam Myszograj
– poeta, fotograf, ur. 20 października 1974 we Wrocławiu. Absolwent kulturoznawstwa na UAM w Poznaniu. Zadebiutował w roku 2022 tomem ,,Miodu do ran” a w roku 2024 wydał kolejny tom poezji ,,Zastrachanie”.
Publikuje swoje wiersze na łamach „Gazety Lubońskiej”, w tygodniku „Angora” oraz w periodykach kulturalnych i antologiach poezji współczesnej – „Pro Libris”, ,,Jak podanie ręki”, ,,Potyczki aforystów”, ,,Antologia wierszy o Ukrainie”.
Twórca tekstu do pieśni – hymnu, upamiętniającego Powstanie Poznańskiego Czerwca 1956. Założyciel Teatr’a Impro Drama Semper Fidelis. Członek jury w konkursach poetyckich. Scenarzysta krótkich etiud filmowych będących tłem do tworzonych przez siebie wierszy.
Inicjator spotkań na schodach Teatru Wielkiego w Poznaniu – pierwszego dnia wiosny, którą to twórcy, pisarze i poeci witają swoimi wierszami przedsta- wionymi w wolnej recytacji.
Członek poznańskiego Klubu Literackiego „Dąbrówka” i Grupy Literycznej Na Krechę. Członek ZAiKS.
Członek Związku Literatów Polskich Oddział w Poznaniu
Fragmenty szkicu pt. Na końcu świata, jeszcze dalej…
/…/Na takim, nieco już nadwątlonym cokole, spróbuję umieścić poetyckiego Golema Myszograja. Dlaczego Golema? Bo w tej kruchości jest siła powalająca na kolana, aby natychmiast z nich podnieść, dodając podmiotowi witalności i wiary w samego siebie, za: jeden grosz starszej pani/ która w zeszłym stuleciu/szła z kochankiem na lody/. A wszystko to w scenerii /Elewacji kamienic zwijanych w rulony/i wieży pozbawionej zakurzonych wskazówek zegara/. Przytłumiona barokowość niektórych wierszy Myszograja, antypozytywizm, przemycane okruchy romantyzmu, i wyraźne ślady nowomowy – to znakomity kolaż słów – wyrażających odczucia i myśli poety, bez uciekania się do malowniczej, bujnej wyobraźni, albowiem genialna prostota nie wymaga ideowego makijażu, nadbudowy klasycznymi elementami liryki.
Gdzie zatem umiejscowić lirykę Myszograja?
Wszędzie i nigdzie, to znaczy tam, gdzie on jest i tam gdzie go nie ma, ale odczuwa się jego brak. Dziwne prawda? Podobnie jak jego poezja pomieszczona w drugim tomie, który jest efektem doskonalenia języka, zadeklarowanego w debiutanckim tomie. Poszukiwaniem odrębnej, rozpoznawalnej dykcji. I jest już bliski jej uzyskania.
Myszograj nie szczędzi nam metafor sytuacyjnych, co w moim przekonaniu, jest największym walorem utworu poetyckiego. Kiedyś pisałem: wzrok zawiesić na świerku i ściegiem dobrej wódki ponazywać dzień. Natomiast Myszograj mówi o sobie tak: jestem strachem na wróble. Muszę pilnować aby słoneczniki nie rozeszły się po okolicy/.
Zastanawiam się kim jest podmiot jego wierszy, tajemnicza adresatka pojawia się w narracji poety i znika bez słowa, resztę dopowiada sam autor, co świadczy, że może być bezimienna, lub jej osobliwy uniwersalizm poeta przekazuje czytelnikowi, jako jedno z wielu doświadczeń zakończonych niepowodzeniem lub zaniechaniem dalszych kontaktów z podmiotem: /cokolwiek się stanie/ mam siebie/.
Przezorność? Raczej wara w siebie, bo bez niej poeta nie istnieje, nawet kiedy popada w nieświadomość aby wkroczyć w sferę wyalienowania z otoczenia. Samsel kiedyś zwracał uwagę na domy ludzi , wcześniej pisałem o samo-wysiedleniu. Niekoniecznie przy udziale śmierci. Tak jak zdejmowane są elewacje kamienic, tak jak znikają punkty odniesienia, których tak usilnie poszukuje Myszograj, Sergiusz / wraca tu do mnie Jesienin/ któremu pośmiertnie zafundowałem Hotel Angleterre, wcześniej prezentując Jakubowi Sajkowskiemu, jego zbiór wierszy wydany w Petersburgu, otrzymawszy w Legnicy od pewnego oficera, gdy podczas biesiady zapaliłem znicz w intencji poległego jego brata nad Ussuri. Ironia losu, ironia Myszograja nad losem poznańskich poetów, z których obecnie zauważam jedynie kilka nazwisk, reszta pisze poezję klubową, w zamkniętych kręgach w atmosferze wzajemnej adoracji. Może to i lepiej, nie trzeba się trudzić nad twórczością obecnego pokolenia poetów. Autor Zastrachania przebudził się z poetyckiego letargu dwa lata temu. Mocne to przebudzenie, podobne do debiutu Janusza Szubera /1947-2020/, który po trzydziestu latach pisania do szuflady zadebiutował w wieku 48 lat. A więc są debiutanckimi rówieśnikami. I co ważne, oba debiuty charakteryzuje dojrzałość warsztatowa.
W nurcie życiopisania, po latach zastoju, pojawił się kolejny jego przedstawiciel. Tym razem w Poznaniu, historyczny szereg zasilił Sergiusz Myszograj. W towarzystwie Andrzeja Babińskiego, Andrzeja Ogrodowczyka, Macieja Ryfy, Jerzego Szatkowskiego, Mariusza Rosiaka, Edwarda Popławskiego, Tadeusza Stirmera, próbuje dołożyć swoją liryczną cegiełkę do ich wielkich osiągnięć. Mam nadzieję, że osiągnie poziom pisarski nie gorszy, a nawet pójdzie w kreowaniu blasków i cieni życia trochę dalej, zwłaszcza w języku, który tak dynamicznie transformują młodzi poeci.
W omawianym tomie znalazłem kilka perełek frazeologicznych, zdarza się popełnić poecie figurę stylistyczną odkrywającą nową zależność między przedmiotami, a także udanie próbuje nadać nową funkcję lub nowe znaczenie przedmiotowi. Tymi wartościami przepełniony jest wiersz pt. Metro. Rzeczywistość, będąca osnową wiersza najczęściej jest odtwarzana w świadomości,/często w podświadomości/ zatem nie ogląd a przetworzenie materii/jej zniekształcenie/trafia do wersów, będąc tym samym, subiektywnym przekazem tematu. Subiektywizm Myszograja nie jest pozbawiony autentyzmu. Zabrakło mi tylko podparcia językowego /ciekawej składni/, wtedy z pełnym przekonaniem mógłbym określić poezję Myszograja mianem poezji wybitnej. Sądzę, że w następnych tomach poety jest to możliwe? /…/
Jerzy Beniamin Zimny