Lekcje poetyckie w Kościanie – 42. Międzynarodowy Listopad Poetycki

       Złocił się ten Listopad słońcem, liśćmi, zanikającą już przędzą babiego lata…Chyba niejednemu z nas towarzyszył też rodzaj delikatnej ekscytacji, jak będzie tym razem, zwłaszcza, że na festiwal zaprosiliśmy sporo „nowych twarzy”. Teraz to już pora podsumowań, refleksji, wyciągania wniosków. Spektakl baletowy oraz Inauguracja 42. MLP dostarczyły podobnych, wspólnych wrażeń, natomiast wyjazdy w teren to przeżycia znacznie bardziej indywidualne.

Razem z Romanem Habdasem z Gorzowa i Michałem Banaszakiem z Zielonej Góry 8 listopada zawitaliśmy do Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Adama Tomaszewskiego w Kościanie. Dyrektor biblioteki Jadwiga Gidel przywitała nas bardzo serdecznie i zaprosiła na krótką rozmowę przy porannej kawie, po czym udaliśmy się na lekcje poetyckie do przydzielonych placówek. Mnie przypadło spotkanie z dwiema klasami siódmymi w Szkole Podstawowej nr. 4 im. Mariana Koszewskiego. A tam, już na wstępie – niespodzianka: kilka uczennic, elegancko ubranych, recytowało moje wiersze. I to jak! Musiałam pokonać narastające wzruszenie, zanim odzyskałam głos. Doceniłam też dobór tekstów, dla mnie szczególnie istotnych. Cóż, skoro nauczyciel języka polskiego sam próbuje być poetą, nic dziwnego, że aktywizuje swoich podopiecznych.

Podczas „lekcji” młodzież wykazywała zainteresowanie nie tylko pisaniem wierszy. Rozmawialiśmy o wrażliwości, o dostrzeganiu niezwykłości w tym, co codzienne, o nocnym niebie i innych inspiracjach. Opowiedziałam też o kilku swoich pobytach w Laponii, zwłaszcza o tym, jak bardzo hartują różne wyrzeczenia, niedostatki, czy wręcz niewygody. Powiększone zdjęcia, które rozdałam do obejrzenia, zrobiły wrażenie. Żegnając się obiecałam, że wrócę za jakiś czas z dłuższą opowieścią i prezentacją fotograficzną.

Z tego wszystkiego zapomnieliśmy o wspólnej pamiątkowej fotografii, dlatego już po dzwonku na następną lekcję, z pomocą polonisty musiałam szukać obu klas na innym piętrze budynku. Stąd dwa osobne zdjęcia.

(otwórz)

IMG_1329 (2)

Ponieważ moja lekcja odbyła się znacznie wcześniej, niż kolegów, zdążyłam na końcówkę spotkania Michała Banaszaka z licealistami w dużej, nowoczesnej czytelni odnowionej Miejskiej Biblioteki Publicznej.

(otwórz)

IMG_1333

Sala wypełniona do ostatniego miejsca, ogólne skupienie. I kolejna, podobna refleksja: młodzi ludzie nie byli nastawieni li tylko na słuchanie tego, co przedstawia gość; sami czytali wiersze różnych autorów, a nawet był popis wokalny czterech dziewcząt, śpiewających z dużym wdziękiem (i bez błędu!) jeden z dawnych, popularnych przebojów. I to á capella! Zauważyłam też gitarę, leżącą nieopodal młodego, galowo ubranego człowieka, siedzącego wśród licznie zgromadzonych koleżanek i kolegów.

Ponownie ugościła nas też Dyrektor Jadwiga Gidel, po czym poszliśmy razem na obiad do stylowej, kościańskiej restauracji. Stamtąd, znany nam już sympatyczny p. Andrzej odwiózł nas na dworzec PKP.

Michał Banaszak, którego poprosiłam o krótką refleksję, stwierdził: Cały Festiwal będę wspominał bardzo ciepło. Rzadka okazja nasycenia się dobrą energią artystyczną na cały rok. Sympatyczna atmosfera, inspirujące rozmowy, solidna dawka poezji – czego chcieć więcej”.

Z kolei Roman Habdas, zapytany o wrażenia z Kościana, sprecyzował je, jak sam to określił „lajtowo:

” (…) Dla mnie wybrano Zespół Szkół Ponadpodstawowych im. Franciszka Ratajczaka. Zgromadzeni uczniowie czekali w bibliotecznej klasie, rzutnik wyświetlał moje literackie… dossier. Połechtało mnie, że trafiłem do szkoły zawodowej. Jako technik technologii żywienia, kelner, prosty człowiek, łatwiej nawiązuję z uczącą się konkretnych zawodów młodzieżą, kontakt. Ale czy młodzież ze mną też?

Na spotkaniu starałem się być… lajtowy! Miałem na sobie bluzę z wyłożonym na dżinsową kurtkę kapturem. I choć pokonuję już sześćdziesiąty kilometr życiowego maratonu, nie chciałem pozować na literata krawaciarza. Przekonywałem, że można tworzyć nie konieczne będąc po filologii czy innych studiach. Że poeta, jak wielu ludzi, bywa na bezrobociu, może mieć czworo dzieci, stworzyć rodzinę zastępczą i jeszcze znajdować czas dla innych pasji: filowania, aktywności dziennikarskiej, wędkarstwa spinningowego na poziomie wyczynowym tudzież przynależności do stowarzyszeń. Że wszystko daje się połączyć, wpleść w rytm codzienności i, co ważne, nie wypaść poza orbitę własnego domu i rodziny. Każdy, któremu coś w duszy gra, powinien szukać ujścia dla ukrytego weń rytmu nie przejmując się, że jeśli nawet na początku rozweselimy kogoś nieporadnymi próbami, to zaliczamy upadek. Tylko się nie poddawać a szukać pomocy i być szczerym, do bólu szczerym i prawdziwym w tym co robimy. Nie robiąc nic, pokrywamy się rdzą, zaczynamy gnuśnieć, wchodzimy w narzekanie i złorzeczenie.

Jeśli po tym spotkaniu znajdzie się ktoś, do kogo przemówiłem kilkoma wierszami i prostotą swojego ja, i zacznie tworzyć wartość dodatnią, to daj Boże, lekcja z kelnerem od literatek i… literatury, spełniła swoje zadanie”.

(otwórz)
DSC03084

Reasumując, kościańskie lekcje poetyckie z młodzieżą szkolną były bardzo udane. Uczniowie potrafili się zaangażować w artystyczną oprawę tych spotkań, dając upust swoim talentom, młodzieńczej pasji i temperamentowi. Niewątpliwie zasługa to polonistów i innych nauczycieli, potrafiących zachęcić młodych do aktywności. A i satysfakcja dla młodzieży, dającej z siebie coś absolutnie innego, niż klikanie w odpowiedni link, czy wchodzenie na czyjś profil. I za to – z naszej strony – szczególne podziękowanie.

Maria Magdalena Pocgaj

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz