Zatrzymane na niej poetyckie słowa przywołują wspomnienia o tych, dla których rok 2020 był ostatnim w ich biografii, bowiem zapadli w sen marmurowy.
To chwila ciszy, w jaką bylibyśmy wsłuchani w prologu Maratonu Poetyckiego (taki zwyczaj) podczas Inauguracji Międzynarodowego Listopada Poetyckiego. Nie pozwoliła na to panująca pandemia.
Ale może dopiero teraz… Zrozumiemy samotność i tęsknotę Zdzisławy Kaczmarek do leśnej ciszy – tej z pieśni Papuszy. Może obudzi się żal, że nie byliśmy z nią w Poznaniu na wystawie sztuki. I usłyszymy w tej ciszy opowieści Zdzisławy, zafascynowanej kulturą i krajobrazem Gruzji i Armenii. Ciekawej, czy u kresu podróży ktoś poczęstuje ją ulubionymi chaczapuri.
Może dzisiaj… Jerzy Cepik – pisarz, były prezes Związku Literatów Polskich Oddział w Poznaniu, wyznaczyłby nam spotkanie z „Rafaelem”, by później snuć Opowieść o praźródłach cywilizacji i kultury oraz „Dziejach sztuki” (22 tomy!).
Trudno mu było podczas wojny oswoić się z myślą o śmierci – był więźniem Gestapo i obozu koncentracyjnego.
Po stanie wojennym przywrócił „Czwartki Literackie” w Poznaniu oraz Nagrodę Literacką im. Władysława Stanisława Reymonta, założył Wydawnictwo ZLP. Dowiódł w trzech tomach, że „Duma poprzedza upadek”.
Może teraz… Ktoś jeszcze by zadzwonił do Maksymiliana Barta-Kozłowskiego, powiedział kilka ciepłych słów o ostatnim tomiku wierszy. I zapytał, jak sobie radzi jako ociemniały w ciemnej codzienności. Jak to się dzieje, że z zapałem nadal buduje strofy. Maksymilian wirtualnie otworzyłby dla gościa piwo, choć „Nocą drożeje piwo” . Z pamięci powierzyłby czułości telefonu wspomnienia: „tamte dni tamte lata”.
______________________________
Jerzy Cepik
(1929 – 2020)
ps. Robert D. Bart
Marian Cezary Abramowicz
Jerzemu Cepikowi
UMIERAJĄCY GAL
Przeglądając się w tarczy
niecierpliwie odpychasz
pożądającą cię ziemię,
jakbyś nie zabijał nigdy
i nie zapładniał siłą –
jakbyś nie był nigdy
ogniem i krwią,
tak zapadasz miękko
w marmurowy sen,
choć w pancerzu
muskularnej nagości
pięknością i siłą równy
nieśmiertelnym bogom,
śmierć mógłbyś jak konia
udami ścisnąć i jeszcze
w ostatnim orgazmie
gasnącego płomienia
zapłodnić ją życiem.
Umierający Galu, spójrz! –
po drugiej stronie czasu
w szary pył i gwiezdny piach
człowiek rozsypuje się z bólu.
I na przeźroczystej szybie czasu –
zatrzymującej słowa,
przepuszczającej śmierć –
kurzem osiada ten sam krzyk:
twój, mój, nasz.
Z tomu Confiteor (1994 r.) Marian Cezary Abramowicz
_________________________________________________
Zdzisława Jaskulska-Kaczmarek
(1943 – 2020)
***
Kocham cię ciało –
zanim wyrzeknę się ciebie
zamień się w konia
ptaka lub rybę
jeżeli będziesz koniem
nakarmię cię wiosenną trawą
żywą wodą napoję
bujną grzywę zaplotę we wstążki
zostaniesz ptakiem otworzę ci niebo
zbuduję gniazdo
w ciernistym krzewie
gdy przemienisz się w rybę
dam ci rzekę pełną czystej wody
księżyc na przynętę i
swoją trwogę z ludzką twarzą
***
Aniele Stróżu mój –
mniej będziesz miał ze mną
tej wiosny kłopotów
każę wreszcie odpocząć sercu
będę systematycznie wycierać kurze
cierpliwie podlewać rośliny w doniczkach
aż zakwitną milczeniem
cisza jak głodny pieszczoty kot
będzie ocierać się o kolana
i tylko czasami
zadrżą ręce
gdy usłyszę przelatujące żurawie
Ale nie martw się…
od tego się nie umiera
…………………………………………zka
_________________________________________________
Maksymilian Bart-Kozłowski
(1936 – 2020)
* * *
Biegnie nasze życie
szybciej niż Ziemia
wokół słońca
córko moja jesteśmy na orbicie
gdzie mnóstwo spraw
to naszego czasu pogromca
gwiazdy z drwiną
patrzą nocą w okna
gdzie pelargonia rozkwiecona
szyby przerosła
i udaje tęczę na szkle
że jutro będzie piękniejsza w porannej mgle
a życie biegnie w sto koni
ledwo kurtkę zarzucisz na plecy
nadusisz pedał gazu
zaczyna się wiele pogoni
lepiej taniej prędzej
i bywa
że Wielki Wóz z nieba
mija nas niedbale na autostradzie
_______________________
Oprac: adm
zdjęcia: archiwum ZLP OP, Anna Andrych