POSŁOWIE
Powracać do przeszłości ze świadomością niezależnego bytu we własnej osobie, która potrafi zakładać maski w sytuacjach, gdy dramat rozdziera serce, kiedy skrywane łzy potrafią błyszczeć a jutro jest tak oczywiste, jak wczoraj. Takie światy równoległe koegzystujące z sobą, podczas gdy powinna istnieć bardzo wyraźna rubież pomiędzy nimi. Tę współzależność obserwuję u poetki od dawna, od debiutu, który był wydarzeniem na miarę debiutu Janusza Szubera i wielu innych poetów, mocno posadowionych w rzeczywistości szczerością wyznania, prawdą słowa, nieograniczonością metafory z jednoczesnym dystansem do przedmiotu rozważań.
Strefa pływów strefą stanów świadomości, przypływ i odpływanie wspomnień, poszukiwanie bursztynowej komnaty, w której szczęście miało swój najwyższy wymiar, wędrówka tropami ukochanej osoby: mam tu przystanek za zieloną doliną za łzą w kąciku oka, powroty choćby w wymiarze podświadomości, możliwe jedynie w labiryncie słów, ku światłu majaczącemu gdzieś w niedostępnym miejscu.
Miłość jest nieśmiertelna, a jej odzwierciedlenie poezja, będąca stanem ponad stany – urasta do rangi doskonałości. Ten piękny proces obserwuję u Elżbiety Tylendy od połowy minionej dekady, zwłaszcza dwa ostatnie jej tomy wydane w krótkim okresie czasowym. Doskonali narracyjność swoich tekstów, trudno powiedzieć w jakim stopniu odgrywają w tym procesie emocje, ponieważ nie dostrzegam ich skutków we wszystkim co pisze. Wyniosłość i patos – trudno znaleźć nawet w wierszach elegijnych, których w tej książce jest bardzo dużo. Uduchowiony podmiot liryczny, ukryty w wierszach, jest jakby przewodnikiem po świecie poetki, który coraz bardziej egzystuje w czasie przeszłym, a przyszłość poetka pojmuje w kategoriach materii nicości, wierzy w rzeczywistość mistyczną, w to, że słowo stanie się ciałem, w jednym z wierszy prokuruje swoją śmierć, może tylko ją prowokuje, wyliczając wszystkie własne ułomności. Szczerość wyznań, prawda niepodważalna – oprawione w piękny nowatorski język, rozpoznawalna osobna składnia fraz, w których dominują odkrywcze metafory sytuacyjne i zaskakujące puenty. Doskonałość tego tomu jest wynikiem dynamicznego rozwoju osobowości twórczej poetki, jej konsekwentnych dociekań źródeł prawy absolutnej, nieustannej ewolucji własnego języka.
Strefa pływów, ale nie odpływów i przypływów, bo wszystko co trwa, ma tylko jeden przypływ i odpływ. Ostateczność jest skutkiem początku. Poetka z Darłowa, obecnie z Kaźmierza, uzmysławia nam, że życie ma początek ale nie musi mieć końca. Poezja może być jego kontynuacją .
Jerzy Beniamin Zimny
Elżbieta Tylenda: Strefa pływów, Biblioteka ReWirów Poznań 2023, ISBN – 978-83-965016-7-7