Czesław Mirosław Szczepaniak
/1954-2022/
Ostatni nasz kontakt miał miejsce w dniu 6 sierpnia, potwierdził wtedy odbiór ReWirów. Potem milczał przez ponad miesiąc co mnie bardzo zaniepokoiło, dzwoniłem kilka razy w tygodniu, ale nie odbierał połączeń. W niedzielę 2 październka w sieci natknąłem się na nekrolog opublikowany w „Przeglądzie Piaseczyńskim” wydawanym w Piasecznie. Wiadomość o śmierci Czesława M. Szczepaniaka została opublikowana także na stronie internetowej Urzedu Miasta Tarczyn w dniu 20.09.2022.
Byliśmy zaprzyjaźnieni przez 35 lat – najpierw listownie, potem kiedy pojawiła się telefonia komórkowa, przynajmniej raz w miesiącu Czesław do mnie dzwonił, a od momentu pojawienia się Internetu wymienialiśmy nie tylko korespondencję, Czesław słał na mój adres swoje publikacje pochodzące z prasy krajowej i regionalnej.
Był jednym z filarów ReWirów, Jego szkice i felietony zdobyły uznanie czytelników, a związki z Poznaniem miały charakter twórczy, czego przykładem jest cykl szkiców pt. „Spód Poznania”.
Wśród materiałów nadesłanych latem, tak Czesław pisze o sobie:
„Mieszkam w Warszawie. To zaszczyt być na stałe zameldowany w stolicy; metropolia z nikim się nie opiernicza. Nie zapominam, skąd pochodzę i co w życiu przeszedłem o drewnianych stylikach.
Bywam poetą, felietonistą, prozaikiem, antologistą, a kiedy biorą mnie za ręce słowa – piszę. Dzięki wydanym książkom, wiem, że są ode mnie mądrzejsze.
Lirycy miękko stąpają po ziemi ubitej, a kiedy nie mogą, to twardo opierają się o siedzisko. I robią, co do nich należy. No bo jakie mają wyjście? – grzecznie zapytam.
Jak przystało na syna tokarza, powoli się rozkręcam. Piszę – poprawiam – dopisuję – skreślam – robię miny – z zasad nie robię kwasów. Obrabiam i wytaczam, żeby słowa pasowały w zdaniu. I ciągle się uczę, bo nie wiem…
Zabieram milczenie, słowo daję.”
„Zabieram milczenie, słowo daję” – a ja zabieram Jego słowa i pozostaję w modlitewnym skupieniu.
Będzie mi Lirnika z Kopanej bardzo brakowało. Spoczywaj w pokoju przyjacielu.
Jerzy Benamin Zimny
Czesław Mirosław Szczepaniak
Szedłem w głąb naszego sadu, chciałem się nachodzić na zaś.
W sadzie prosiłem drzewa, żeby mnie ZDROWIE pokochało.
Do naszych sadów, co rusz tęskniłem w Białych salach.
(…)
Pożegnam się tylko z Jabłonią.
Tak pięknie już rozkwitała tej zimy w
wierszach bezsilnych w mróz.
(…)
a mapa nieba siniała targana
mrozem jak odleżyna w gipsie (…)
Trzeba coś sobie odebrać
by móc naprawdę tworzyć
pisać wiersze i jednocześnie
nie wierzyć w poezję (…)
(…)
słowo krwawi
czasem boli
ale trzeba żyć.
/wiersze z tomów: Przerwane wiersze, Mieliśmy białe ściany/.