Zranione ptaki, zranione wiersze, miłość, empatia zachwiana przez niesprawiedliwy los, czułość wyrażana bólem i płaczem, wymiana słów wagi zróżnicowanej; poetka podjęła się bardzo trudnego zadania, jakim jest napisanie książki poetyckiej o ścisłej tematyce. To zadanie prawie niewykonalne, czego dowodem jest natłok książek, wydanych w ostatnich latach, książek w których poezja została zdominowana przez narzuconą jej jednorodną tematykę. Wobec czego treść jako dominanta, w tym przypadku, zepchnęła na margines: formę, walory językowe, artyzm, nie mówiąc o składni, w której trudno się doszukać figur stylistycznych, tak ważnych dla poetyckiego utworu.
Po części, nie uniknęła tego autorka Zranionych ptaków, ale większość wierszy zamieszczonych w tomie, musi budzić zainteresowanie czytelnika, ponieważ, co należy dzisiaj do rzadkości, poetka dysponuje profesjonalnym podbudowaniem w dziedzinie, która jest tematem Zranionych ptaków. Dziecko, matka, ojciec, w świecie osób wymagających specjalnej troski, ich zaangażowanie – poetka ze Swarzędza doskonale wplotła w poetycką formę wiersza białego. Widoczna jest także różnica języka poetyckiego poetki ,między pierwszym a ostatnim tomem. Od trywialności i kolokwializmów w początkowym okresie twórczości, do wiersza prowokującego zasobami innowacyjnej myśli, ciekawej pozycji podmiotu, języka który próbuje coś nowego powiedzieć, bez powtórzeń. To jest, najwłaściwsza droga do własnej dykcji, odrębnej osobowości poetyckiej. A w konsekwencji – rozpoznawalności poety wśród lirycznego bractwa.
Czekam na kolejne książki. Poetka jeszcze nas zaskoczy, w co głęboko wierzę.
JBZ