Gdzie jesteś, Poeto? Karol Szatkowski o swoim Tacie – Jerzym Szatkowskim

 

O NIM

     Ósmego kwietnia ubiegłego roku na poznańskim Cmentarzu Miłostowo, pożegnałem mego śp. Tatę – Jerzego Szatkowskiego.
Był moim autorytetem i żywym punktem odniesienia do wszystkich spraw.

Był wybitnym polskim poetą, prozaikiem i redaktorem, który ukochał polski język, polską kulturę, sztukę i historię. Był skromnym, acz bardzo dobrym nauczycielem i pedagogiem, który wręcz w sposób bezgraniczny, poświęcał się swej pracy z dziećmi i młodzieżą. Robił to z prawdziwą pasją i wielkim zaangażowaniem. Był też harcerzem, strzelcem Bractwa Kurkowego, wioślarzem. Grał na skrzypcach, gitarze i harmonijce ustnej. Pozostawił po sobie rysunki, obrazy i rzeźby w drewnie. Jednak jego głównym celem pracy poza zawodowej, była literatura. Głównie – literatura piękna. Całe życie ją poznawał i współtworzył.

W niebywale ciekawy i wyjątkowy sposób, wprowadzał i nadal wprowadza swoich czytelników do magicznej krainy w której świat, ludzie, ich i jego przeżycia, doznania i pragnienia, opisane są stylem, niemal niespotykanej wręcz staranności w doborze słów i ich znaczeń. Jego liryczna poezja, subtelnie zmusza czytelnika do absolutnego skupienia i wyciszenia.
Tata swoją twórczością uwrażliwia na wszelakie piękno i ukazuje je pośród przyrody i ludzi. Robi to cicho i pokornie, ale zarazem w sposób wymagający.

Jerzy Szatkowski był człowiekiem bardzo wrażliwym i empatycznym. Dla przyjaciół – przyjacielem prawdziwym. Dla wszystkich – człowiekiem ciepłym i dobrym. Był znakomitym partnerem do rozmowy. Zawsze z uwagą słuchał i rozmawiał li tylko, mając argumenty i posiadaną wiedzę.
Zakończyły się przed rokiem moje z nim rozmowy; długie, żywe i pełne ekspresji. Rozmowy wielce pouczające, ciekawe i najważniejsze z ważnych.

Wciąż słyszę dźwięk harmonijki na której grał, wciąż stoi stół przy którym pracował, a na nim notatki, szkice, wycinki, przybory do pisania, korespondencja. Obok stoją w dyskretnej ciszy puste pudła i kartony. Czekają. Czekają swojej chwili i swojego czasu… On już jest. Już nadszedł.

Jerzy Szatkowski (2)


DO NIEGO

Twój księgozbiór, Twoje książki. Stoją w dziesiątkach szeregów i zdają się pytać – gdzie jesteś Poeto?
Twój zegar na ścianie, który odmierzał czas i niekiedy przygrywał swoim biciem, teraz zakończył swoją pracę. Ma wolne. Stoi. On też pyta – gdzie jesteś Poeto?
I Twoje radyjko Neyva milczy. Jest zmęczone tysiącami transmisji z całego świata. Ale i ono w swojej ostatniej audycji, woła do Ciebie – gdzie jesteś Poeto?
Ze stu zdjęć, ze smutkiem i dumą, zerkają wszyscy ci, których spotkałeś w swoim życiu. Z niektórymi, już teraz przemierzasz nieodgadnione przestrzenie i obszary. Inni, pozostali tu i teraz, zerkają i zerkają. Robią to zalotnie, przelotnie, roztropnie. Są weseli, smutni i zamyśleni. Widać, że i oni pytają – gdzie jesteś Poeto?
Wszystkie Twoje zbiory i rękodzieła z tysiącem swoich historii, pytają – gdzie jesteś Poeto?
Nauczycielu! Pozostawiłeś po sobie dla wszystkich, największe zadanie, najważniejszą pracę domową. Siadam do niej.

Spoczywaj w pokoju Tato.

 

Karol Szatkowski

Zdjęcie Jerzego Szatkowskiego: Karol Szatkowski (lato 2018 roku)

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz