(1944-2014)
foto: Nasz Wągrowiec
Gmach Uniwersytetu w Poznaniu, Listopad Poetycki przed wejściem do auli rozmawiam z Markiem Kośmidrem, spotykamy się od czasu do czasu, trwa to od blisko czterdziestu lat. Marek jak zawsze pełen energii mimo, że porusza się o kulach, mówi o swojej nowej książce, wtrąca wyznanie: z moim zdrowiem jest źle, umrę w okrągłą rocznicę urodzin, siedemdziesiątka stuknie i do Pana odejdę. Nie daję wiary temu wyznaniu, ot jedna z informacji, która obróci się w mit, Marek z tego słynie, typowy genetyczny poeta, z szóstym zmysłem, w środowisku w taki sposób akceptowany, i tak też, przyjąłem jego wyznanie przed aulą. Podczas opłatka wigilijnego w Dąbrówce, Marek demonstruje swoje poruszanie bez kul – „po raz pierwszy o własnych silach, czuję się lepiej, ale podtrzymuję to, co powiedziałem wcześniej, moja śmierć nastąpi w styczniu, tuż po moich kolejnych urodzinach”. Uśmiecham się – jak nie w styczniu, to w maju, jak nie w maju, to kiedyś – Marek spojrzał na mnie ostro – „nie nie żartuję, w styczniu was pożegnam„. Przełamaliśmy się opłatkiem, nie pamiętam, czego mu życzyłem, chyba zdrowia i weny twórczej, bo co innego? I to było nasze ostatnie spotkanie. Wiadomość sprzed kilku dni postawiła mnie na nogi, dosłownie, to co traktowałem jako kolejny mit, stało się dramatycznym faktem. Kto mógł przypuszczać, że zostanie pochowany w dniu swoich siedemdziesiątych urodzin? Śmierć postanowiła zamknąć ziemski rozdział Marka bardzo precyzyjnie, w pełnym cyklu: siedem dekad?
Marka poznałem na początku lat siedemdziesiątych, aktywnie uczestniczył w Klubie Pałacowym, swoje wiersze czytał wszędzie, nawet na korytarzu pytając o zdanie kolegów. A było ich bez liku, znakomici poeci, na czele z Szatkowskim i Różańskim. W latach osiemdziesiątych wraz z Mariuszem Rosiakiem i Andrzejem Mendykiem byliśmy częstymi gośćmi Marka i jego żony Zofii. Mieszkali niedaleko Parku Kasprzaka (dzisiaj Wilsona, jak przed wojną), opowiadał o studenckim marcu i perypetiach z władzą ludową. Pamiętam, zawsze przed godziną milicyjną (wtedy już nie obowiązywała) wypraszał nas z mieszkania, nie chciał nas narażać – często w godzinach nocnych nękany był rewizjami przez służby polityczne. Dużo na temat Marka może powiedzieć Staszek Neumert, albowiem często go gościł w swoim gospodarstwie, Marek chętnie garnął się do prac w polu, zwłaszcza żniwa były jego ulubionym okresem. Sypiał w stodole na sianie, mimo że u Staszka komnat nie brakowało. Bardzo bogaty życiorys najkrócej Marek przedstawił w taki oto sposób:
Urodzono mnie 17.01.44. w Lublinie. Wyjeżdżając do ojcowizny do Wągrowca, byłem świadkiem fragmentów walk na dworcu PKP w Poznaniu w dniu 28-29.06.1956.. Byłem na ponownym ślubie rodziców. Ukończyłem Liceum dla Pracujących w Wągrowcu.. Po dostaniu się na polonistykę UAM przyjąłem min do grupy „Próby” Staszka Barańczaka i Ryśka Krynickiego. W październiku 1963 grupę prezentował mgr Edward Balcerzan,w klubie „Bratniak” Po wstępie dr Jerzego Kmity w debiutanckim almanachu: „Imiona powinności”, „introwertycy” Barańczak i Krynicki oddzielili się od pozostałych. Dwa lata byłem członkiem grupy „Wiry” Jerzego Szatkowskiego. W marcu 1968 zbierałem postulaty studentów na cokole wieszcza.,,,malowałem plakat…; zostałem oskarżony na kolegium MO . Po 2 miesięcznym areszcie w Śremie, zostałem wydalony z V roku studiów z UAM. Pracowałem jako ambulansjer, bibliotekarz, nauczyciel. Nie mogąc drukować w oficjalnych pismach, brałem udział w konkursach, mam ponad 100 książek pokonkursowych. W 1994 wydałem książki:: „Syn Człowieczy” (ze wstępem Józefa .Ratajczaka), ,Swój Człowiek”, „Arka Nienarodzonych”, a w 1998: „Czyściec Miłości” i „Matka Ludzka” (ze wstępem Marianny Bocian) oraz w 2003:: „‚Dziecko światła”, ;Homo Viator”, „Świadek epoki”, „Człowiek do Ziemi”, „Niebo Poetów” oraz wybory: „Poeta, którego nie ma”,. „Istota”. Wydałem we własnym zakresie z numerami ISBN, jako „BIBLIOTECZKA STOWARZYSZENIA UMARŁYCH POETÓW” Moje wiersze zamieszczone są min.w „Poezja polska. Antologia Tysiąclecia” ,IBIS. 2002..czy też: „ Cud który trwa”( Papieżowi Poecie – poeci)”. W dn. 8 marca br. otrzymałem od Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzena Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce oraz za aktywny udział w proteście studenckim w marcu 1968. w obronie praw człowieka. Od 10 lat opiekowałem się mamą, chorowałem; nie publikowałem, nie brałem udziału w konkursach i spotkaniach, Choruję, obecnie o jednej kuli, o niepełnosprawności znacznej, (leg. 368/ 2011).; pomagają mi siostry zakonne mieszkające w pobliżu).
W grudniu 2013 złożył podanie o przyjęcie do poznańskiego Oddziału ZLP / przeniesiene z Oddziału Warszawskiego/, zmarł 13-go stycznia 2014 w Wągrowcu.
/* por. Nasz człowiek jest wszędzie
zebrał JBZ