
ZBIGNIEW GORDZIEJ
– urodził się 5 września 1951 roku w Poznaniu. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Jest dyrektorem Domu Pomocy Społecznej w Jarogniewicach, w którym przebywają osoby niepełnosprawne fizycznie, w tym niewidome i ociemniałe.
Debiutował wierszem „Rozmowa” opublikowanym w „Przeglądzie Konińskim” w roku 1982. Pierwszy zbiór jego wierszy „Bezdomni w Domu” ukazał się w roku 1992 w Poznaniu. Kolejne książki poetyckie: „Trzecia w układzie” (Poznań 2000), „Na skraju pamięci” (Poznań 2002), „W jaskiniach dni” (Poznań 2003), „Erupcja milczenia” (Poznań 2005), wybór wierszy „Sonata Zagłady” (Poznań 2006), „Twarz jutra” (Poznań 2007), „W oceanie sekund” (Poznań 2010). W roku 2012 opublikował tom poezji „Piórem po żebrach anatomii” (Poznań 2012), za który otrzymał Nagrodę Literacką XXXV Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w Poznaniu. Jest także autorem zbioru opowiadań „Prokop” (Poznań 1997) oraz „Spotkanie z karłem” (Poznań 1999). Jego wiersze zostały zamieszczone w almanachu „Przedpole” (Poznań 1986), oraz w języku polskim i niemieckim w tomach zbiorowych „Interpretacje. Wiersze. Gedichte” (Poznań 2001), „W świecie słów. In der Welt der Worte” (Wągrowiec 2002), „Podróż sentymentalna. Sentimentale Reise” (Wągrowiec 2003). Współautor poetyckiego tomu „Pocałunek Erato. Der Kuss der Erato” (Poznań 2004), w którym wiersze zamieścili poeci polscy i niemieccy. Opowiadanie „Polowanie” ukazało się w almanachu „Żywa droga” (Poznań 1986). Wiersze i utwory prozatorskie zamieścił w polskich i zagranicznych czasopismach literackich, w prasie regionalnej i lokalnej, w polskim radiu, w telewizji. Poezję Zbigniewa Gordzieja przetłumaczono także na język czeski, hiszpański, ukraiński, włoski, francuski, węgierski i łaciński. Redagował książki poetyckie i prozatorskie. Jest laureatem ogólnopolskich konkursów literackich.
Pracując w Domu Pomocy Społecznej w Chwałkowie pisał scenariusze dla teatru „Krąg”, w którym występowały osoby umysłowo upośledzone.
Publikował felietony, recenzje książek poetyckich i prozatorskich oraz inne artykuły w prasie ogólnopolskiej i lokalnej. Był sekretarzem, a następnie redaktorem naczelnym gazety „Tydzień Ziemi Śremskiej”.
W latach 2007-2011 pełnił funkcję prezesa Zarządu Związku Literatów Polskich Oddział w Poznaniu.
krzyki i przemilczenia
żyjącej wśród nas
a jednak obok
1
nie udałaś się Bogu
po pierwszym twoim krzyku
położnik zapisał:
ichtioza –
rybia łuska
dziecko ze zrogowaciałą skórą
kazał położyć na oddziale patologii
matce powiedział:
ma pani córkę
lśniącą kwadratami łusek
Stwórca tupnął grzmotem
wulkan splunął lawą
2
w trzecim tygodniu twojego życia
ojciec oczekiwał
przed oszklonymi drzwiami
szpitalnego oddziału
z budynku wyszedł z becikiem
czterdzieści minut później
w samochodzie kolegi
spojrzał w twoje zaczerwienione oczy
powiedział do żony:
ładna jest
do kierowcy:
jedź szybciej
świnie czekają na żarcie
wylały rzeki
ścichły ptaki
3
nie wystarczała oliwka Bambino
suchość skóry
nadmiernie ubogiej w pot
łagodziły jedynie
natłuszczające mikstury
ceną były plamy
na poduszce
kołderce
prześcieradle
i większe wydatki
na proszek do prania
biedny ojciec
mniej położył na tacę
chmury spadły gradem
załkało echo
4
we wrześniowy poranek
matki prowadzą do szkół
siedmioletnie dzieci
nauczą się
zbiorowo odpowiadać
dzień dobry pani
pojmą zasady ortografii
porachują
lepiej lub gorzej
oswoją się ze stresami
tobie przypisano drogę
obciążoną garbami
codziennych egzaminów
z samotności
matka umieściła ciebie
w domu pomocy społecznej
powietrzna trąba rozdarła przestworza
5
kłopotu z tobą
nie było wiele
wystarczyło
trzy razy dziennie
wetrzeć maść w ciało
przypilnować przy posiłkach
wyprowadzić na spacer
przed zaśnięciem
przez chwilę potrzymać za rękę
i tyle
tak było do czasu
kiedy zaprzyjaźniłaś się
z łazienkowym lustrem
które bez ograniczeń
pozwalało lustrować
zaczerwienione oczy
łuszczący naskórek we włosach
spękane uszy
obficie pokryte łuskami
chciałaś szybko znaleźć kryjówkę
wiedziona instynktem szczura
wybrałaś metalowy śmietnik
między jego ścianą
a drucianym płotem
nie było lustra
ani opiekunów
odkryli sekretne miejsce
lawina kamieni
spłynęła w serce
6
zawierzyłaś muzykoterapeucie
zajęcia z nim były
najważniejsze
wciskał w dłoń tamburyn
albo grzechotkę
sam zasiadał przy pianinie
biały sufit
i błękitne ściany
patrzyły jak
terapeutycznie koncertujecie
któregoś dnia
pijany muzykoterapeuta
alkoholowymi wymiocinami
przerwał idylliczne godziny
nuty zastygły bazaltową skałą
7
matka nie przyjechała
na pierwszą
Komunię Świętą
została w domu
z twoją młodszą siostrą
ktoś musiał
na ciało noworodka
nałożyć natłuszczającą maść
i przypilnować
żeby z głowy
nie zdzierała czapki
rozumiesz
ważność i niezbędność
tych czynności
wiesz jak doskwiera
ichtioza
w kościele ojciec usiadł
w siódmym rzędzie
stamtąd patrzył
jak kapłan
podaje hostię
po uroczystości czekał
przed świątynią
w ręku
zamiast kwiata
trzymał zniszczony kapelusz
podeszłaś do niego
z wiankiem nałożonym
na rude włosy
żylastą dłonią
uchwycił twoją rękę
powiedział:
tylko ja mogłem przyjechać
i rękawem ubrania
przetarł kilkakrotnie oczy
meteoryt wyruszył w stronę Ziemi
8
to nie ja byłam Ewą
zaśpiewałaś gościnnie
na szkolnym festynie
byłaś atrakcją
jednego popołudnia
samouspokojeniem ludzkich sumień
sukces był
na wyciągnięcie dłoni
aż do ostatniego refrenu
kiedy ktoś z słuchających
krzyknął:
jaka z niej Ewa!
rozgorzała twarz
pękło przęsło mostu
9
od pewnego czasu wszyscy mówili:
pora zdobyć zawód
chciałaś być kucharką
nie pozwolili
powiedzieli że ręce
pokryte łuską
są przeciwwskazaniem
do takiej profesji
że zawiodły geny
Stwórca tupnął grzmotem
był z siebie niezadowolony
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.