(otwórz)
Anna Andrych: Dzień dobry Pani. Rozmawiamy tuż po uroczystym Jubileuszu XX -lecia Pani pracy twórczej oraz „Teatru w Przejściu” (10 listopada – Scena Wspólna w Poznaniu). Czym dla Pani jest ten teatr, skąd wzięła się jego nazwa?
Hanna Szeląg: „ Teatr w Przejściu” to efekt miłości do teatru i połączenia kilku pasji. Pisałam – od zawsze. Marzyłam o aktorstwie. Startowałam trzykrotnie do szkoły teatralnej (praca magisterska: Teatr oświeceniowy – o Janie Drozdowskim).
Stopniowo stawałam się nie tylko widzem teatralnym, ale i krytykiem. Fascynowało mnie budowanie spektakli.
Pracowałam z dziećmi, a moje własne w tym czasie podrosły. W każdej mojej pracy zasiewałam ziarno teatralne. Budowałam spektakle oparte na moich własnych scenariuszach, w które wplatałam teksty poetyckie na przykład Jana Pawła II. Oczywiście, także i moje . ..
Hol główny w szkole nie był dobrym miejscem na realizację spektakli, głównie z uwagi na mankamenty akustyczne. Natomiast strzałem w dziesiątkę okazał się boczny hol. Trzeba było napracować się przy adaptacji tego miejsca, zaczynaliśmy od absolutnych podstaw,aż do finału umocowania, zawieszenia kotar. A kiedy rozsunie się kotary – tworzy się przejście. Przejście do innego świata, a także w dorosłość – „Teatr w Przejściu”.
Dyrektor tej szkoły jest miłośnikiem sztuki. To bardzo pomocne. Ze zrozumieniem podchodził do naszych problemów i potrzeb. Składaliśmy mnóstwo projektów do Urzędu Miasta Poznania i najczęściej mogliśmy liczyć na finansowe wsparcie, a co za tym idzie – realizację niezbędnych potrzeb na rzecz naszego teatru.
A.A: Powiedziała Pani o własnym pisaniu. A młodzież?
H. Sz: Tworzyłam teatr, grupy teatralne. Pisałam projekty kulturalne w ramach współpracy ze Stowarzyszeniem Amici. Chodziło o zainspirowanie ludzi młodych do tworzenia. Współorganizowałam konkursy literackie dla dzieci i młodzieży. Powstał Klub Literacki Amici. Finał każdego konkursu wiązał się z almanachem, a w nim najlepsze wiersze oraz opowiadania. Uczestników można liczyć w setkach. Udział brała również moja córka, a dzisiaj . . . Jej opowiadania są wydane w trzech książkach, drukuje w piśmie „Fantastyka”.
A.A: Współorganizowała Pani konkursy, prowadziła teatr. Jakich miała Pani współpracowników?
H.Sz:W ramach projektu Imprezy kulturalne Amici ja zajmowałam się organizacją Nocy teatrów i Konkursów Literackich, a przygotowaniem młodzieży w ramach Klubu: Danuta Tomczak (Abczyńska) i Paweł Ziegenlaub. Organizowane były również konkursy fotograficzne, przy współpracy Joanny Uljasz i filmowe z pomocą filmowca Mateusza Pleskacza. Ich efektem były prezentacje publiczne filmów oraz wystawy.
AA.: Jak wygląda, jak przebiega proces tworzenia scenariusza spektaklu?
H. Sz.:Bardzo dobrze jest mieć wsparcie. Wtedy proszę – oświeć mnie Panie. Jeśli buduję scenariusz z tekstów poetyckich po konkursach literackich, rozkładam teksty w pokoju na dywanie, zaglądam w ich treści i czekam na podpowiedź – z Góry. A kiedy zaczynam w skupieniu od podstaw budowanie, to zaczyna się najprawdziwsza frajda. W tych tekstach są emocje, bunt, poszukiwanie własnej tożsamości.
A.A.: Każde przedsięwzięcie wiąże się z finansami. Jak radziła sobie Pani z tym problemem?
H. Sz.: Szukaliśmy sponsorów. Brakowało pieniędzy. W związku z tym postanowiliśmy organizować już nie konkursy poetyckie a turnieje jednego wiersza własnym sumptem. Ale pomógł nam bardzo wydatnie w newralgicznym momencie AQUANET. Pomocne było również Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom i Rodzinom AMICI, prowadzące oprócz działań kulturalnych świetlicę socjoterapeutyczną w ramach pracy z dziećmi, którym w życiu pod górkę i dla wkraczających w dorosłość.
Spotkania pomagają dzieciom i młodzieży odpowiedzieć sobie na trudne pytania: kim jestem, czego pragnę, dokąd zmierzam. Stowarzyszenie AMICI współorganizuje ich spotkania ze sztuką.
Na bazie utworów poetyckich odnajduję dla młodych ludzi odpowiedzi na te trudne pytania. Przy okazji odkrywają własne talenty i możliwości.
AA.: W jakich okolicznościach poznała Pani twórczość i osobę Jerzego Beniamina Zimnego?
H.Sz.: Jurorem naszych turniejów był Jerzy Grupiński, który kiedyś z racji koniecznego chwilowego zastąpienia jego osoby zasugerował JB Zimnego, a ten zaskoczył mnie swoją twórczością. Czytałam z zachwytem.
AA: Spektakl do tekstów poetyckich Jerzego Zimnego „Apokalipsą w oczy” to wynik tego zachwytu? Widzowie mówią o nim bardzo pozytywnie i określają jako „fantastyczny.”
H.Sz.: (śmiech) No, tak, to znowu zasługa Boga. On podpowiadał mi formę scenariusza i jak mam pociągnąć nić dramatyczną, aż teksty zaczęły w końcu rozmawiać ze sobą. I wyłoniły się z nich postaci: depresyjna, szalona, przywódcza, szabrownik, szemrana, działacza, żołnierska, poetycka, cierpiąca i postać matki. Teksty pokazują jednostajność bycia w sytuacji zagrożenia, w których człowiek tak naprawdę nie wie, nie jest w stanie przewidzieć, jak się zachowa, jak zareaguje. Każde z nas – czasem poradzi sobie, a czasem absolutnie nie, choćby się stanęło na głowie. Mnóstwo w tej poezji emocji, buntu, rozpaczy i szarpania się z życiem, poszukiwaniem wyjścia, rozwiązań.
To wszystko pojawiało się w grze aktorów na scenie.
AA.: W ciągu tych 20 lat pracowała Pani z wieloma grupami teatralnymi. Jaka była ta młodzież? Czy pamięta Pani kogoś, albo jakieś sytuacje szczególnie?
H.Sz.: Cały czas myślami byłam i jestem przy każdej z tych grup. Mam w pamięci sytuacje, postaci. Sprawa tworzenia daje moc boską, a młodzież potrafi to tworzenie nie tylko udźwignąć, ale w zespoleniu z nim udaje się jej realizować spektakl z wielką wewnętrzną mocą, potrzebą, zrozumieniem i przeświadczeniem, że ma to niepodważalną wartość. Młodzież czerpie z własnego przekazu na scenie dobry zaczyn do życia i działania, satysfakcję i przyjemność. Jej część realizuje się w zawodzie aktorskim. Ci, którzy idą czy dopiero pójdą inną drogą, będą o coś bogatsi.
AA.: W jaki sposób przebiega nauka i realizowanie spektakli na scenie ?
H.Sz.: Prowadzę w szkole lekcje teatru. W sumie na przestrzeni ostatnich lat przewinęło się na tych lekcjach około 200 – 300 osób rocznie. Tak – rocznie! Niestety, to już koniec, sprawa zamknięta. Nie ma możliwości w szkole na dalsze prowadzenie lekcji teatru. Zmiana, skreślenie gimnazjum, łączy się ze zmianą programu i w szkole podstawowej brak przedmi+otów artystycznych. Wielka szkoda, to doprawdy wielka szkoda! Młodzież i ja mamy dzięki współpracy poczucie tworzenia, kreatywności, uczymy się techniki – na przykład, jak prowadzić lalkę, jak tworzyć postaci i jakie znaczenie na scenie ma ciemność a jakie cień. Jaką rolę spełnia gra świateł, jakie jest znaczenie słowa. Myślę, że to nie tylko nauka technik teatralnych, lekcje teatru to również otwieranie na sztukę i ofiarowanie młodemu człowiekowi informacji o sobie i świecie, to podsuwanie myśli: jesteś dobry, wszystko możesz, jeśli tylko zechcesz, to dawanie mu poczucia wartości i siły na dorosłe życie.
AA.: Świętowanie jubileuszu Pani i „Teatru w Przejściu” to spektakle, które obejrzeliśmy 10 listopada, czyżby tak skromnie?
H.Sz.: Ależ nie. W piątek 9 listopada odbył się spektakl w holu szkoły. Wzięło w nim udział 200 uczniów, którzy w nim występowali jednocześnie, a widzów było ok. 600. Tematy i obrazy historyczne, pokazane w spektaklu to: kłótliwość i pieniactwo podczas Sejmu 4 – letniego, entuzjazm i nadzieja obudzona Konstytucją 3 Maja, przygnębienie spowodowane rozbiorami Polski, a także cierpienie podczas kolejnych zrywów powstańczych i wielka radość, podbarwiona gorzko zadanymi ranami, z powodu odzyskania niepodległego państwa. W spektaklu pojawia się taniec – menuet i polonez, które młodzież przygotowała pod czujnym okiem choreografa, solisty baletu Opery Poznańskiej, pana Czesława Maciaszyka. Wielkie podziękowanie za współpracę z nami składamy tej niezwykłej osobie.
Także w piątek odbył się Marsz Niepodległości. Młodzi ludzie musieli się odpowiednio przebrać, grały werble i trąbki. Z chorągwiami w dłoniach z dumą śpiewaliśmy pieśni patriotyczne. To było niezwykle jednoczące, przeżywane w sposób zaskakujący dla mnie i chyba też dla młodych ludzi.
Następnego wieczoru powtórzyliśmy pieśni patriotyczne śpiewając pod gwiazdami, oczywiście ku radości i z udziałem mieszkańców osiedla.
AA.: Bardzo dziękuję za rozmowę. Jeszcze raz w imieniu koleżanek i kolegów z poznańskiego oddziału ZLP składam gratulacje Pani i wszystkim Aktorom – osobom o dużej wrażliwości, potencjale talentu i intelektu, z dobrymi życzeniami na dobrą przyszłość.
Zdjęcia: własność zarządu ZLP OP
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.