„Jak ognia unikam wody na młyn”

 

Prom 21

 

OSWAJANIE UTRATY

      Ostatni, czwarty wydany przez Elżbietę Gałęzewską –Krasińską tom jej poezji „Jak ognia unikam wody na młyn” spełnia zawartą w tytule obietnicę. Autorka izoluje się od problemów współczesnego świata, od tematów m i e l o n y c h nieustannie w mediach, zaczynając od „narodowych” a kończąc na społecznościowych. Świat Elżbiety G-K to bliscy, dom, ogród…; to wokół nich „turkoczą” jej myśli, to z tego kręgu czerpie środki poetyckiego wyrazu.

W otwierającym tom wierszu wyznaje, że począwszy od przesiadki z prymitywnej, dziecięcej huśtawki na „karuzelę codzienności” ma poczucie, iż t r a c i „grunt pod nogami”. To ważne wprowadzenie wskazujące u t r a t ę, jako nić wiążącą całość, w której mieszczą się wiersze odstające formalnie – sonety, haiku. W sonetach „pelargonie giną”, „nikną kamienice”, „Co materialne niebytem się staje.”, „Nie wszystko w nas umiera, „; w haiku wiosną „postrzyżyny pól”, latem „szczawie kruszą rdzę”, „jaskier zemdlał…”, jesienią „gęsi odlatują”, „lata lecą” a zimą ‘korzenie mlecza… rozkruszą miasta” i „śnieg… nietrwałą formą”.

Nie forma a uczucie niestabilności, niepewności, straty – zaistniałej lub grożącej – nieustannie towarzyszy autorce, która przedstawia, raczej ujawnia ( nie opisuje ! ) nie świat zewnętrzny a swój świat wewnętrzny. Ten zewnętrzny traktuje jako narzędzie pozwalające osiągnąć cel, ujawnić myśli, emocje. Jako tekst wzorcowy może posłużyć „Balkon aktywności?. 18 wersów stanowi opis codziennej czynności wieszania prania prze bezimienną starszą osobę, prowadzący do wyrażonej w 19 wersie refleksji, w której „kapiący wodą ręcznik” ( wers 13) zmieni się w „kapiące dni suszą pamięć”. Króciutki wiersz z incipitem „gramy w tej samej drużynie…” ostatnim wersem pokazuje, że wraz z piłką podajemy „coś nie do uchwycenia”. W wierszach Elżbiety G- Krasińskiej ten wers ostatni odsłania sens, obnaża wnętrze autorki. Powiedziała to w pięknym wierszu : „na krawędzi wanny usiadłam / zupełnie naga / jak na ostatniej linijce wiersza.”/.

Świat zewnętrzny zamknięty w najbliższym kręgu poetki odsłaniany przez nią w wierszach jest zwyczajny, codzienny, to ogród, ściany domu, domowe gospodarstwo. Rekwizyty, pochodzące z niego : słoik z konfiturą , oblizana łyżeczka (której : „nie wkładaj… do serca”) pranie, krojenie mięsa, zszywanie, także stodoła (serca), wanna, wentylator, durszlak – choć nie budzą w autorce zachwytu jak w Białoszewskim – pozwalają autorce ujawniać stany psychiczne podmiotu lirycznego: oczekiwanie, niepewność, zagubienie, ale też śmierć, starość… a przede wszystkim utratę ujawnianą na różnych płaszczyznach. Od straty czegoś nienazwanego jak w wierszu *** „włączyłam wentylator / i to nasze / rozszarpane / w strzępach / leży pod ścianami / sypialni” , poprzez mieszkanie wraz z całą jego aurą i przyległościami dachów i kominów, aż po śmierć brata.

Autorka nie rozpacza po stratach, nie buntuje się – oswaja je, zeskoczyła przecież „z parapetu przyzwyczajeń”, a ujęte w cztery pory roku haiku to świadectwo pogodzenia się i zaakceptowania zmian. W tym akcie zgody wspiera ją ścisła więź z naturą.

Dla poetki „każdy ogród jest do przeanalizowania”, dostrzega w nim to, co głęboko pod ziemią. Powie o sobie w obustronnie wyodrębnionym wersie z dumą i świadomością sprawstwa: „to ja Ogrodnik dokonuję wyboru” i dalej „palcem wskazującym i kciukiem / wydobywam korzeń aż pęka / więź kapilarnych myśli.” W tym odwołaniu do fizyki cieczy jest kwintesencja wiersza wsparta doświadczeniem byłej laborantki.

Ale to Ogrodnik czuły, nie panuje nad a wspomaga i towarzyszy. Potrafi docenić „podwinięty kikut” wątłej maciejki, zatrzymujący wieczorem na ganku „aż po świt”. Słyszy obietnice powoju wspiętego na jeżówkach, szepty niechcianej komosy, śpiew kosa; rozumie pragnienia dziewanny; współodczuwa łaknienie dąbrówki rozłogowej w czas suszy i ożywcze działanie ulewy.

Oswajanie strat, porzucenie „parapetu przyzwyczajeń”, zanurzenie w naturę z a o w o c o w a ł o zagęszczeniem języka poetyckiego, zwartością formy. To duży krok naprzód. Paradoksalnie u t r a t a p r z y n i o s ł a z y s k.

Zofia Grabowska-Andrijew

Zdjęcie: Hanna Szeląg
_________________________________________________________
Elżbieta Gałęzewska-Krasińska, Jak ognia unikam wody na młyn,
Wydawnictwo Miejskie Posnania, Poznań 2019, s. 57

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz