Wiersze z nowego tomiku Anny Landzwójczak, pod tytułem „W stylu mudéjar”, pisane na gorąco, jakby w przelocie, świetnie oddają klimat zwiedzanej przez nią Hiszpanii. Oszczędne w słowa i „przefiltrowane” przez jej zmysł matematyczny, zachowują świeżość i autentyczność przeżyć.
Anna sama przyznaje, że „nie roiła i nie śniła” odkrywanych miejsc, tylko wdychała je „całą sobą”. Dlatego oprócz poetyckich opisów urzekających ją perełek iberyjskiej architektury, zawarła w zbiorze frazy o zabarwieniu wręcz szokującym: /…brzuszysko piły /rozcięte na pół/leży na zakrwawionej ladzie…/ogromny tuńczyk wbija martwe źrenice/w gęste powietrze//. Bowiem podziwiała nie tylko kościoły i pałace, delektowała się widokami z tarasów, odpoczywała w tapaseriach ale i przechadzała się po hali targowej, gdzie wrzuciła na wagę „schodzony oddech i zmęczenie południowym słońcem”.
Oglądając monumentalny pałac Alcázar nie poprzestaje na samym zachwycie budowlą, gdyż dzieli się obserwacją głębszą: /…po łuku brwi przebiega/słoneczne westchnienie//.
Z zaciekawieniem podążamy na kartach książki pod błękitnym parasolem nieba w meandry „uliczek tak wąskich że czujesz na plecach oddech bielonych ścian”, spacerujemy po kamiennej grobli Castillo de San Sebastián, czy deptakiem nad rzeką Guadalquivir, oddychając „historycznym powietrzem”. Znajdujemy też chwile wytchnienia na „aksamitnej plaży” u stóp Oceanu Atlantyckiego.
Z opisów urzekły mnie zwłaszcza dwa: //Bielone wypustki domów/przylepione do stoku/ jak skorupki owadzich gniazd/gęsto obrosły wzgórze//. I kolejny: W gąszczu liści/na lichej nóżce pnia/ broszki pomarańczy wpięte w dekolt nieba//. Obraz Hiszpanii byłby jednak niepełny bez corridy; poetka nawiązuje do niej m.in. w wierszu ”Plaza de Toros”:/…złote koło areny/okolone trybunami/możesz zasiąść przyzwyczaić oczy/do widoku cierpienia i krwi/do popisów zręczności człowieka/który drażni rozjusza zwierzę/by zadać śmiertelny cios/we własnej obronie//. Drugim nieodzownym artefaktem, przypisanym iberyjskiej kulturze jest flamenco, taniec „zrodzony z bólu”, stąd wersy //…zelówki bucików/wbijają w ziemię gniew/ręce wyklaskują tułaczy los…//.
Uroku lekturze dodaje wątek legendy o andaluzyjskim koniu, zrodzonym z wiatru i spienionego morza, a także wiersz „Torre Tavira”, który zdaje się być utkanym przez autorkę mitem o powstaniu białego miasta ze słonecznych ziaren, co „spadły z najwyższego balkonu, wprost w rozgrzany grunt”.
W końcu znajdujemy się na południowym wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego, na Gibraltarze, skąd, jak pisze poetka „jeden skok do Afryki”. Tomik wzbogacają ciekawe, plenerowe zdjęcia, ale nie z gatunku tych, na których pozuje się z uśmiechem. Wyjątkiem jest pierwsza fotografia, a na niej maleńka postać turystki-autorki, stojącej na namalowanej na chodniku mapie świata. Niebanalne to i jakże poruszające, w połączeniu z wierszem pt. „Decyzja” i wydrukowaną w tomiku dedykacją.
Maria Magdalena Pocgaj
Anna Landzwójczak „W stylu mudéjar”,
Wydawnictwo TAWA,
Chełm/Poznań 2018
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.