„Wspólna przestrzeń” Krystyny Mazur

Przytrzymam się muchy (…). Czy to ostatnia deska ratunku?
czyli 
Wspólna przestrzeń Krystyny Mazur.

Oto za sprawą muchy znalazł się czytelnik w innym świecie. Znalazł się nie sam. W tę podróż udaję się z narratorem w nowym tomiku wierszy Krystyny Mazur pt. „Wspólna przestrzeń”.

(otwórz)

km okl

Książkę otwiera wiersz Święto na drodze. W tej poetyckiej miniaturze zderza się twarda rzeczywistość, która skutkuje tragedią bezbronnych, boskich ciał. Są nimi zwierzęta, ofiary na drogach szybkiego ruchu. Tuż za nim, kolejny. Oskarżycielski ton nie opuszcza narratora.

Przed Barkowem

za wąsko by wyminąć jednocześnie

lśniące BMW i zbrukanego zająca

(….)

 

W Polsce

Trwa policyjna akcja

Boże Ciało 2019”

 

Zarejestrowano:

24 wypadki 31 osób rannych

58 pijanych kierowców

Nikt nie zginął

każde boże ciało dotarło

do celu

W tekście panuje suchy sprawozdawczy ton, brak zabarwienia emocjonalnego i tylko ironia, która jest wyrazem pozornej akceptacji, bo jak się okazuje, wspólna przestrzeń nie jest jednak dla wszystkich. Są takie „boże ciała”, którym została ona odebrana. Optyka słów stała się oskarżeniem współczesnego człowieka, co wpisuje się w nośny temat związany z kryzysem ekologicznym, z jakim zmaga się nasza cywilizacja. Pewna, może źródłowa przyczyna tego kryzysu leży w naszym nastawieniu do przyrody, w traktowaniu jej instrumentalnie jako rzeczy, zasobu, czegoś nad czym można – i należy – zapanować.

Tymczasem i wilk, i kot stają się komentatorami naszej rzeczywistości. W wilczej skórze nie muszę skomleć, Ciemnością też bywam, Za bliskie spotkania, Układ scalony. Te cztery tytuły organizuje bohater- -wilk. Odsłania on swoją naturę.

(…)

Jest bezpieczniej gdy używam pazurów i wystawiam kły

(…) Wroga a nawet przyjaciela

Ustawiam tak by patrzyli pod słońce

 

Wtedy nie muszę skamleć kulić ogona kłaść się

na grzbiecie odsłaniając brzuch i gardło

Jak się okazuje, zwierzę jest świadome tego, co zapewni mu przetrwanie. Drapieżna natura, spryt, przebiegłość. Wilk wie, chciałoby się rzec, ale to on mówi. Mówi, oskarżając. Dokonuje separacji: Obcym wstęp wzbroniony/ dziękując za uwagę – wypraszam/ otworzyć mnie mogą nieliczni. Wilk kalkuluje i jako bystry obserwator, poddaje krytycznej ocenie człowieka i jego środowisko. Okazuje się, że nie potrafi on odnaleźć się ani jako gość: Zabrać istotę ludzką do wilczego domu/ to porozrzuca rzeczy wyżre zapasy/ zostawi gnój i zniknie, ani żyć między swoimi: Lepiej oddać go/ na pastwę miasta/ Tam zagryzą go swoi. Druzgocąca ocena skutkuje tym, że nie ma możliwości na to, by myśleć o współistnieniu. Tak, tworzymy układ, ale tylko po to, by: (…) zmiażdżyć rozerwać/ i zjeść Bez przypraw.

Tylko gdzieś w lesie pogrążonym w onirycznym stanie, w świecie z pogranicza jawy i snu rozbrzmiewa głos wadery? matki?: nie wilków się bójcie Nie wilków. Czy to głos Natury, boskiego dzieła, które jak w przytoczonym przez autorkę motcie z Księgi Izajasza głosi: kiedy przyjdzie Mesjasz, wilk zamieszka z barankiem, pantera z koźlęciem, razem leżeć będą cielę i lew paść się społem i mały chłopiec będzie je poganiał (…).

Ciekawym (choć nie nowym) zabiegiem jest wykorzystanie przez Krystynę Mazur, dialogu wewnętrznego, który dostrzegam w Tryptyku. Składają się na niego: Początek, Drogi, Do nieba. Scena, wokół którego osadzone są rozważania bohaterów, to moment przed strzałem i po nim. Wygląda na to, że nie ma zwycięzcy. Jest tylko dramat.

Dalsza część książki, jakby w sposób naturalny dająca się określić jako druga, jest obrazem relacji między człowiekiem a kotem. Nie da się ukryć, że właśnie kot święci triumf popularności i chyba odcina kupony. Wiersze w tej części rysują pogodną opowieść. Kot korzysta z wszelkich przywilejów. Ma ciepły kąt, pełną miskę. Jest wolny.

Włóczę się za księżycem

gdy potrzebuję w ciepłym domu

pełnej miski

Przystaję

lecz księżyc przyciąga

ostrzę pazury

mrużę oczy

i biegnę

za księżycem

Koci świat wypełnia mozaika postaci. Swoista menażeria: ptaki, żaby, myszy, muszki i jest czarownica:

Nie tylko czarny kot powinien mieć swoją czarownicę

która pluje przez lewe ramię odganiając złe licho

Pędzi bimber z myszy ptaka lub tłustej muchy

Wkłada gwiazdy i bezzębny uśmiech do stawu za chatą

Usypiając trzyma guzik

na czas szczęścia

Na pełnię

Wiersz burzy mój dotychczasowy sąd. Kto należy do kogo? Odpowiedź znaleźć można również w innych wierszach: Śnisz/ a może jesteś śniony; Lubię gdy kobieta dotyka więc pozwalam; Rano zwinięty w kłębek// wmruczam do wnętrza/ kobiety dziewczynkę// Zostawiam ślad; Gadam z byle kim o byle czym/ nie przeszkadzając/ zwłaszcza sobie. Wypowiedziom kota towarzyszy pewność, dominacja nad otoczeniem i pobłażliwa akceptacja. Ale ten błogi stan przerywa nieoczekiwane zdarzenie. Kobieta –narratorka odsłania w kolejnych wierszach (Tego nie robi się kotu, Pusty człowiek, Misz-masz, Kończę obraz) swój niepokój: Nie zostawia się mieszkania/ z pustym człowiekiem/ kocie// I jeszcze wiersz pt. Misz-masz

Nie mogę się podnieść

spod twojego ciężaru

Sen już o tobie zapomniał

chociaż podchodzisz nocą pod okno

Widzę zielone oczy

Nic nie wiem o byciu kotem za oknem

Nie pozwalasz się głaskać

nie ostrzysz pazurów nie mruczysz

A jednak nocą widzę za oknem

zielone oczy

Nieobecność. Cisza rozstania. Smutek. Żal.

Mam ogromny problem. Było, miło… niestety. Epilog, objaśniający intencje twórcy i sens przedstawienia, nie jest idylliczny. Pora zdjąć maski. Usunąć dekoracje. Opuścić kotary. Ale spektakl wciąż trwa…, bo czym jest życie, świat, o których Szekspir powiedział: Świat jest teatrem, aktorami ludzie (…). Jeszcze Dwie małpy, Niemowlaki w terrarium, Babie lato, Dziwne zwierzę, Czystość nie gwarantuje odlotu, Gdy odlecę, Pomijając wilki i koty. Wypisane tytuły umieściłabym w trzeciej, ostatniej części. Migawki odsłaniane na chwilę, by na światłoczułym materiale życia wykonać zapis.

Dzisiaj mucha z mojej ręki urządziła sobie łazienkę

Ablucje rozpoczęła od wygięcia do tyłu przednich odnóży

Oczyściła skrzydła po czym otrzepała się strącając resztki

(czyżby nawozy w którym złoży swoje dzieci?)

Wyszorowała głowę Otrząsnęła się

i bez komplikacji

odleciała

 

teraz moja kolej Wyszoruję głowę

otrząsnę z komplikacji

i odlecę

Czy to ostatnia deska ratunku? Powtarzam pytanie, ale tych pytań może być znacznie więcej. Czy o wolności można tylko marzyć? Pytanie w kontekście wiersza Dwie małpy. Pojawia się także problem zagubienia: Babie lato, Dziwne zwierzę. I samotność w wierszu, który zamyka teatrum.

Wspólna przestrzeń Krystyny Mazur, to zbiór wierszy, które skłaniają do refleksji, bo stawiają odbiorcę przed wieloma problemami. I na pewno da się zauważyć, że wiele w nas z wilka, wiele w nas z kota. Każdy więc w książce znajdzie coś dla siebie, o sobie. O nas, ludziach i istotach nam towarzyszących. A wspólna przestrzeń? No cóż…szukamy jej wszędzie. Także wewnątrz siebie.


Irena Otolska

 

zdjęcie: Krystyna Mazur
———————————-
Krystyna Mazur, Wspólna przestrzeń.
Wyd. Samorządowa Agencja Promocji i Kultury w Szczecinku.
Wydanie I. Szczecinek 2019.

 

 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz