Ach, co to był za koncert

Zorganizowany w Jeżyckim Centrum Kultury,  koncert walentynkowy KOCHAJ MNIE CZĘŚCIEJ nawiązywał do jazzowego  okresu 20-lecia międzywojennego. Zabrzmiały m.in. kompozycje Henryka Warsa, Bronisława Kapera ze znakomitymi tekstami Mariana Hemara, Andrzeja Własta, Konrada Toma, Emanuela Schlechgtera, Georgea Gershwina.

W Polsce, ale też w innych krajach  europejskich jazz oznaczał się nie mniej nie więcej muzyką taneczną pochodzenia amerykańskiego, graną głównie w nocnych lokalach przez orkiestry lub mniejsze zespoły, w których składzie znajdowały się saksofony i perkusja.

Koncert KOCHAJ, MNIE CZĘŚCIEJ to była sentymentalna, ale też bardzo energetyczna i stylowa podróż w czasie. W okresie 20-lecia międzywojennego utwory te odznaczały się osobliwą uniwersalnością Budziły wzruszenie w sercach dam z towarzystwa, jak i przysłowiowych szwaczek z przedmieścia. Wykonywano je w salach eleganckich lokali, jak i w podmiejskich tancbudach, rozbrzmiewały w  salach kinowych i na pokładach statków kursujących na polskich rzekach. Do dziś uwodzą niepowtarzalną atmosferą i rytmami, których na próżno szukać we współczesnej” muzyce. Utwory te usłyszymy w nowoczesnych, ale nie tracących charakteru aranżacjach Michała Szóstka, który przygotował ze swoim bandem muzycznym koktail jazzujący.  Pierwsza część koncertu to przeboje wokalne – śpiewane przez Julię Gąskę i Piotra Kuhna- i instrumentalne – grane przez duet Jerzy Konopa, Michał Szóstek wprowadził nas w klimat jaki zdarza się na  renomowanych koncertach z cyklu Era Jazzu. Chick to chick, The Man i Love, Na pierwszy znak, Rosemarys Baby, okazał się wspaniałym triumfem muzyki Krzysztofa Komedy. Liczne edycje tytułowej kołysanki z tego filmu ukazywać się poczęły wraz z ogromną popularnością kompozycji Komedy niemal na całym świecie. Michał Szostek dobrał znakomitego muzyka, by w subtelnościach jazzowej ballady, zaprezentować popularne tematy stanowiące ilustracje filmowe.

Po takiej dawce ujazzowionego koncertu wykonawcy zaprezentowali polskie covery (Wakacje z blondynką wylansowane przez Macieja Kossowskiego, kompozycje poznaniaka Hubert Szymczyńskiego Ze mną bądź i znany utwór z wielu wykonań (Józef Ledecki, Czesław Niemen i Akwareli) Pod papugami.

Druga część koncertu wprowadziła nas w światowe (Sunny, Fly me to the moim, Autumn Leavers, Sumertime, Zólte liście) i polskie ( Zacznij od Bacha, (Kasztany) evergreeny.

Nie łatwą rolę miał recenzent dyżurny , którego rolą było omówienie występów. Skupił się tym razem tylko na śpiewającej Julii Gąski „. Julia jest jakaś subtelna, tajemnicza, która skrywa doskonale wyczucie nastroju ,rozkoszowanie się melodią, dawanie radości z budowania często skomplikowanych dźwięków. Sztuka wokalna Julii oparta jest o rzetelne podstawy, sporo w niej jazzu, przebojowości standardów. Nie siląc się na ultranowoczesność idzie tropem wrażliwej, emocjonalnej interpretacji, by wydobyć z popularnych szlagierów (kompozycje Jeffa Hebba Sunny i Gershwina Sumertime) wartości szczególne: nastrój i brzmienie. Subtelność jej śpiewu i akustyczne nastroje fortepianu Michała Szóstka stworzyły jedno z ciekawszych wykonań jakie pojawiły się w leksykonie polskiej muzyki jazzowej.

Zostaliśmy zaproszeni na kolejny koncert w ramach Randez Vous o 18.10 już 11 marca br. do Muzycznej Prochowni obiecujemy że będziemy.  Z poZDROWIEniami

Krzysztof Wodniczak,  /tekst i foto/