Jak niewiele potrzeba człowiekowi, aby zmienić percepcję świata realnego.
A przecież ten, nie ulega przekształceniu. Jest wciąż taki sam.
Piotr Prokopiak, w nowej powieści o osobliwej nazwie „Uryna”, zabiera nas w podróż, w której teraźniejszość i przeszłość przeplatają się ze sobą na granicy jawy i snu. Przyczyną całego zamieszania jest Witek, bohater powieści. Były powieściopisarz i poeta, człowiek zagadka, trzykrotny rozwodnik. Z jednej strony bezkompromisowy i uparty osioł. Z drugiej zaś nasycony empatią obrońca najsłabszych. Orędownik wszystkiego co niepopularne w skomercjalizowanej, kapitalistycznej rzeczywistości. Krytyka dawnego kolegi literata popycha Witka ku pisaniu. Niby dla siebie, niby dla rozrywki, ale dla niego twórczość wiązała się z cierpieniem, z rozszarpywaniem duszy na drobne, krwawe części. Z chwilą, w której ponownie wkręcił papier w maszynę do pisania jego jaźń została zachwiana a ego straciło pewność.
Posada dziadka klozetowego na dworcu w Kronościnku miała być dla Witka ucieczką od przeszłości, a stała się miejscem załamania nerwowego. Pojawienie się Małego Chłopca będącego alter ego głównego bohatera sprawia, że przeszłość i teraźniejszość toczą ze sobą walkę i ulegają pomieszaniu z fikcją literacką. Nie pomogły powroty do samego siebie, do lat dziecięcych, kiedy ufał, kochał i wierzył w sens życia. Nawet namiętność, która miała okazję zapączkować między Witkiem a bibliotekarką, nie pokonała wewnętrznej siły sporów natury filozoficznej. Natomiast rozmowy z przypadkowymi osobami pokazują sposób postrzegania przez Witka drugiego człowieka. W toalecie publicznej – tutaj wszyscy przemawiają jednym językiem, niezależnie od zajmowanej pozycji społecznej.
Piotr Prokopiak już od pierwszych akapitów raczy nas soczystymi i „gównianymi” epitetami współczesnych realiów. „Uryna” to powieść zasługująca na uwagę, gdyż tak jak poprzednie książki autora wyróżnia się stylem wśród współczesnej literatury. Autor po raz kolejny zestawia ze sobą w sposób kontrastowy rzeczywistość XXI wieku z czasami komuny i PRL’u. Wzbudzić w człowieku wiarę w system, jednocześnie gnębiąc go na co dzień, to zaiste majstersztyk zarówno w przeszłości, jak i teraz w dobie pandemii.
Książka kończy się zaskakująco i niejednoznacznie. Narrator stawia ze sobą na równi autora, bohatera i czytelnika twierdząc, iż skazani na siebie będą w przyszłości wielokrotnie spotykać się w tym samym miejscu. W symbiozie istniejąc dla siebie nawzajem i dzięki sobie. W tu i teraz, gdyż nie da się dogonić jutra wcześniej, niż ono nie nastąpi.
Joanna Markowska
ZWIĄZEK LITERATÓW POLSKICH
ODDZIAŁ W POZNANIU
Wydanie pierwsze
Seria Wydawnicza LIBRA nr 122
ISBN 978-83-955754-1-9
Zdjęcie autora: Daniel Graszka
Na okładce wykorzystano grafikę autorstwa Ireny Otolskiej.
oprac: admin