„Psałterz Poznański” uskrzydlający ducha…

Zimny, listopadowy wieczór. Na granatowym niebie wielka, biała twarz księżyca, ledwo widoczne zarysy parkowych drzew. Ciepłym, czerwonawym kolorytem odcinają się w ciemności wnętrza neogotyckich okien. Spogląda nimi ewangelicko augsburski kościółek, usytuowany w Parku Manitiusa przy rondzie Jana Nowaka Jeziorańskiego. Obiekt ten, zwany Starą Kaplicą, przez trzynaście lat nieczynny, od jakiegoś czasu oferuje coniedzielne nabożeństwa, a także rekolekcje, koncerty i różne formy prezentacji sztuki chrześcijańskiej. Jego gospodarzem jest Ewangeliczny Zbór Reformowany.

Na drzwiach dostrzegam plakacik, anonsujący „Psałterz Poznański” – jako ostatni punkt programu imprez towarzyszących 39. Międzynarodowemu Listopadowi Poetyckiemu. Naciskam starodawną klamkę. W progu wita mnie Tomasz Kruczek, jeden z uczestników mającego odbyć się za chwilę koncertu. Przedstawia mi pastora, Andrzeja Polaszka, który w rozmowie zaprasza między innymi na odbywające się tu w maju doroczne Święto Biblii. Wnętrze kościoła skromne, niemal ascetyczne, jak to u Protestantów. Na stole otwarta księga Pisma Świętego, zapalone świece, a w głębi prezbiterium wiszący prosty krzyż, bez figury Chrystusa. Choć na koncert przyszło niewiele osób, nastrój, jaki się wyczuwa, pozwala wierzyć, że wzniesiemy się na wyższe poziomy ducha. Po krótkim wprowadzeniu przez pastora oraz dopowiedzeniu Kruczka, rozpoczyna się koncert psalmów. Solistką jest grająca na gitarze Agata Polaszek, muzycznie towarzyszy jej (również na gitarze) odpowiedzialny za warstwę tekstową psalmów, Tomek Kruczek. Brzmienie muzyczne wzbogacają dwie starsze córki Polaszków: jedna na altówce, druga na flecie poprzecznym. I rzeczywiście, odpływamy do łagodnej krainy kontemplacji. Sześć psalmów, sześć pięknych pieśni cudownie wybrzmiewa w zimnej przestrzeni kościoła. Wstawiono co prawda piecyk, dający z siebie chyba wszystko, ale to za mało, byśmy siedząc poczuli ciepłe powietrze. Rozgrzewają się jednak nasze serca, myśli… W pewnym momencie zaproszeni do wspólnego nucenia refrenu, podejmujemy nieśmiałą próbę, która powiodłaby się lepiej, gdyby było nas więcej. Ale czasem właśnie takie kameralne wieczory zapadają w pamięci dłużej, niż te przy wypełnionej po brzegi sali. Na ścianach chybotliwe cienie świec, w zarysach okien czarne niebo, pełzający po posadzce chłód. I jakby na przekór temu, blisko pieca, strzelającego iskrami płomieni, siedzą dwie dziewczynki, młodsze córki Polaszków i włączają się w śpiew mamy najlepiej, jak potrafią. Ogień, tańczący za szybą rozświetla ich twarze, przywodząc na myśl fresk z młodziutkimi aniołami o jaśniejących obliczach.

Zespół „Cithara Sanctorum”, nazwę swą zaczerpnął z ewangelickiego kancjonału, którego autorem jest ks. Jerzy Trzanowski, zwany niekiedy „słowiańskim Lutrem”. Grupa sięga do utworów średniowiecznych i reformacyjnych. W repertuarze posiada pieśni łacińskie, husyckie, luterańskie a obecnie całą swą uwagę skupia na opracowaniu i wydaniu 150 psalmów, utrzymanych w klimacie starofrancuskiej muzyki sakralnej. Pochodzą one z niemal zapomnianego, szesnastowiecznego „Psałterza Genewskiego”. Zamiarem zespołu jest tak je opracować, by dzięki pięknym tekstom, zaopatrzonym w nuty i akordy, zachęcały wszystkich do śpiewania i grania. Pozwoli nam to zapoznać się z psalmami dotąd nie wykonywanymi, które przecież od wieków istnieją. A że przed nami długie jesienno zimowe wieczory, być może zdarzy się, że idący chodnikiem przechodzień usłyszy nagle dobiegający zza szyby czyjegoś domu, czy mieszkania pogodny ton pieśni…

Na podstawie wysłuchanych utworów mogę stwierdzić, że ich walory artystyczne przewyższają poziomem te dotychczas znane i śpiewane powszechnie. Cieszę się, iż dotarłam na koncert, chociaż szkoda, że razem z Tomkiem byliśmy tam jedynymi poetami. Do wrażeń okołofestiwalowych oboje możemy dzięki temu dołączyć jakże subtelne odczucia, pełne wyciszenia, zadumy, celebrowania chwili. Z pewnością będą nas inspirowały do podjęcia głębszych tematów i sięgania wyżej, niż chce tego Kaliope, Euterpe czy Erato, a już z pewnością nie pozwolą zniżyć się do poziomu Profanum.

Maria Magdalena Pocgaj

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz