/…/ Chude lata osiemdziesiąte przełożyły się na wyniki artystyczne Klubu Literackiego. Trzy arkusze poetyckie i ten rocznicowy, drugi w historii klubu, wydany w 1991 r. pod redakcją Wiesława Kaczmarkiewicza i Jerzego Grupińskiego w nakładzie 500 egz. przez Pałac Kultury i Wydział Kultury i Sportu UW w Poznaniu. W arkuszu zadebiutowali kolejni, nowi członkowie klubu: Stefan Batkowski związany wcześniej z KKMP w Jeleniej Górze, Piotr Bułczyński, nauczyciel związany z grupą poetycką „W zmowie”, Józef Chojnacki z Gułtowych, Anna Czujkowska, Katarzyna Duliniec należąca do grupy poetyckiej „Doprawdy”, Andrzej Jastrząb, Jan Wojciech Kaczmarek, Sławomir Kaczmarek, Stefan Kaczmarek, Marek Kośmider prowadzący grupę literacką „Doprawdy”, laureat 44 konkursów, mający liczne publikacje w prasie i w almanachach, wtedy jak to określił: piszę do szuflady bez dna, Włodzimierz Marczewski, debiutujący w almanachu najmłodszej poezji Wielkopolski pt. Lata siedemdziesiąte, Ada Jadwiga Matysiak, Katarzyna Michalewska debiutująca na łamach „Poezji” w 1981 r., Przemysław Pokrzywniak, Michał Przybylski, Ewa Rauner-Bułczyńska, Magdalena Samsel, Dorota Szachewicz, Hanna Szeląg, Tomasz Dawid-Tomkowiak, Zbigniew Trzebniak, Franciszek Wróblewski, Zbigniew Zalas, Dagmara Zimna, Maciej Antoni Suszek.
W drugim almanachu znajdujemy „nowy garnitur poetycki klubu”, nowe nazwiska, wśród których tylko Katarzyna Michalewska i Marek Kośmider zaistnieli na stałe, jako w pełni ukształtowani twórcy. Można jeszcze wymienić Zbigniewa Trzebniaka i Dagmarę Zimną, która w 1987 wygrała turniej jednego wiersza podczas X. MLP w Poznaniu. Pozostali zniknęli z poetyckich obszarów, pozostając bez debiutu, z kilkoma publikacjami prasowymi.
Przełomowym momentem w działalności Klubu był rozpad bloku socjalistycznego, kultura została objęta nowymi zasadami finansowania, Klub nadal funkcjonował, ale znacznie ograniczono wachlarz spotkań i imprez.
Jak pisze Jerzy Grupiński w posłowiu: „/…/ Klub pięciokrotnie zmieniał swoją siedzibę. A wraz z nimi – i jego dokumentację. Ostatnia przeprowadzka miała wymiar tragiczny. PRON zabrał biuro WTK, a WTK oddano nasz pokój. Z kolei nas przesunięto gdzie indziej. Pod moją nieobecność, do starej, historycznej szafy Klubu, położonej „na plecy”, wrzucono rzeczy literackie i różne inne, po czym szafę (ach, te juwenilia naszych koryfeuszy) przepchnięto na wspomnianych „plecach” do innego pomieszczenia. Nie pozbierałem się do dnia dzisiejszego…Mimo to, może jednak uda mi się wydać plon, zbliżających się do dwudziestki – Turniejów Wierszy o Poznaniu i Wielkopolsce?”/…/ Grupiński nie miał łatwego życia, każda przeprowadzka jest jak pożar, zawsze coś przepada bezpowrotnie. Przepadają też miejsca, w których dokonywał się proces kształtowania świadomości artystycznej. Takim miejscem była Sala Kominkowa. „W Pałacu czuliśmy się dobrze – jeśli wolno mi to powiedzieć za siebie i innych. Chwała tym którzy nie przeszkadzali. Gloria tym, którzy pomagali. Klub przeżył pięciu kierowników Działu Teatru i Literatury, do którego z urzędu należy, oraz pięć wspomnianych przeprowadzek.
„Jak nas widzieli przez te lata? Pisali – różnie. Ongiś, u samych początków – Edward Balcerzan w wywiadzie dla „Literatury”, słowami pełnymi pochwał. Jan Walc w „Nowym Wyrazie” (było takie pismo – młodzi nie pamiętają…) – złośliwie. Bohdan Urbankowski w Poezji bardzo obszernie i pochwalnie, rozwodząc się m.in. nad czekoladowymi babkami pieczonymi przez Jadwigę Czarną, na warsztaty literackie w Kościanie. „Wprost” – krótko zgryźliwie, itd. I dobrze, bo najgorsze ze wszystkiego jest chyba milczenie…Na koniec rytualne podziękowanie wszystkim/…/ i Zbyszkowi Trzebniakowi – osobno – za publicznie przekazane piwo”.
Jubileuszowy almanach pt. Nie w moim imieniu kończą zapowiedzi wydawnicze Pałacu Kultury – druk indywidualnych arkuszy członków Klubu Literackiego, Katarzyny Michalewskiej – Pasjans, Hanny Szeląg – Czerpanie ciszy, Marka Kośmidera – Człowiek z ziemi, Zbigniewa Trzebniaka – Śpiew palca. Cała czwórka wykorzystała tę szansę, przez następne dekady byli widoczni w środowisku literackim. Wydawali swoje kolejne książki poetyckie.
Dziesiąta dekada dwudziestego wieku przyniosła wiele ciekawych debiutów poetyckich. Niektóre stanowiły przełom w poezji polskiej. Po debiutach z końca lat osiemdziesiątych Podsiadły, Świetlickiego, Honeta i deklaracjach BRULIONU pojawił się poeta Andrzej Sosnowski z debiutanckim tomem Życie na Korei, który był nominowany do nagrody im. Kazimiery Iłłakowiczówny w 1992 r. Ponieważ był to znakomity debiut, zastanawiałem się, komu przyznano nagrodę główną? Do dziś nie potrafię zrozumieć, czym kierowali się jurorzy, przyznając nagrodę główną książce wydanej przez regionalną oficynę samorządową. Ktoś by powiedział, że oficyna wydawnicza nie ma znaczenia, liczy się wyłącznie poezja, akurat w przypadku debiutu Sosnowskiego moim zdaniem jurorzy popełnili błąd. Laureat tej nagrody w 1992 r. nie powtórzył już takiego spektakularnego sukcesu, za to Życie na Korei przez dwie dekady funkcjonowało w świadomości dwóch pokoleń polskich poetów. Andrzej Sosnowski zapoczątkował nową erę poezji polskiej, i prawie równolegle Roman Honet – obaj poeci znaleźli niebywały posłuch wśród młodych, tym samym po stagnacji w latach osiemdziesiątych nastąpił niebywały rozkwit poezji polskiej, który trwa nieprzerwanie do dziś. Werdykt konkursu im. Kazimiery Iłłakowiczówny w 1992 był wypadkiem przy pracy ówczesnych jurorów albo inne względy decydowały w wyborze najlepszego debiutu. Tego nie wiemy, i nie jest to istotne, bo poezja broni się sama, żyje własnym życiem, natomiast werdykty jurorów nie zawsze przynoszą splendor zarówno wybranemu jak i wybierającym.
Pierwszy almanach w całości poświęcony był bohaterom spotkań przy kominku. A że zapraszano najlepszych, więc inaczej być nie mogło. W następnym (drugim z kolei) almanachu na dwudziestą rocznicę, nazwiska zamieszczone w nim świadczą o członkowskim charakterze Klubu. Spotkania literackie przy kominku nie mogły się odbywać w takiej formie jak dotychczas, były jeszcze tzw. „odpryski” złotej dekady – mam na uwadze spotkania autorskie Andrzeja Haegenbartha, Haliny Ozgi-Michalskiej, Stanisława Neumerta i Jerzego Beniamina Zimnego wraz z Janem Krzysztofem Adamkiewiczem. Spotkanie to recenzował Marek Obarski, a prowadził Jerzy Grupiński. Członkowie Klubu, którzy wstąpili w dziewiątej dekadzie, prezentowali swoje wiersze na forum Klubu, ale poziom ich wierszy pozostawiał wiele do życzenia.
Już wtedy można było zaryzykować stwierdzenie, że Klub powoli stawał się klubem otwartym, każdy kto, miał inklinacje do pisania, mógł wstąpić do grona członków. Niemniej jednak, sito merytoryczne istniało, czego skutecznym instrumentem było organizowane konkursy poetyckie. Mniejszej i większej rangi. Wydawnictwo Poznańskie w 1981 r. wydało Almanach młodej poezji wielkopolskiej pt. Którzy pamiętali słońce, wyboru dokonała Ewa Najwer i napisała przedmowę. Almanach był przeglądem wielkopolskiego środowiska poetyckiego, o czym świadczą późniejsze losy artystyczne młodych twórców. Warto wymienić wszystkich autorów tego tomu: Piotr Bagiński, Grażyna Banaszkiewicz, Leszek Bartkowiak, Hanna Bylińska, Wojciech Gawłowski, Krzysztof Gołębiewski, Rafał Grupiński, Hanna Kacewicz-Sygidus, Jan Kasper, Barbara Kęcińska, Marek Kośmider, Krzysztof Kuczkowski, Stanisława Łowińska, Stanisław Leon Machowiak, Włodzimierz Krzysztof Marczewski, Aldona Narkiewicz, Halina Ozga-Michalska, Mariusz Rosiak, Stefan Rusin, Andrzej Sikorski, Teresa Sfora-Radziszewska, Lech Stefaniak, Emilia Waśniowska, Jerzy Beniamin Zimny, Tadeusz Żukowski.
Czas pokazał, gdzie obecnie znajdują się autorzy tego almanachu. Jedni zaszli bardzo daleko i dzisiaj znajdują się na świeczniku społeczności literackiej. Krzysztof Kuczkowski od lat współredaguje „Topos”, opiniotwórcze pismo literackie. Rafał Grupiński stoi za rangą „ CZASU KULTURY”, Jan Kasper ma za sobą spektakle teatralne w plenerach Wągrowca, Grażyna Banaszkiewicz pracowała w „Teleskopie”, redagowała tam blok kultury. Barbara Kęcińska to eseistka, poetka i redaktorka „Protokołu Kulturalnego”, Mariusz Rosiak bardzo szybko zaistniał jako jeden z najlepszych znawców sztuki współczesnej, marszand, założyciel „GAZETY MALARZY I POETÓW”, otworzył w Poznaniu galerię sztuki, zgromadził największą w Polsce kolekcję polskiego abstrakcjonizmu. Był na ambitnej drodze zorganizowania DOMU SZTUKI, śmierć przerwała ten piękny i bogaty życiorys artysty. Andrzej Sikorski, jeden z wyróżniających się poetów polskich, archeolog, animator kultury, prowadzi spotkania autorskie i publikuje swoją poezję. Związany z Babińskim i Różańskim, często widywany przeze mnie w okolicach górczyńskiej pętli tramwajowej. Bacznie przyglądałem się jego osiągnięciom literackim. Tworzył poezję zbliżoną do tego, co tworzył Marek Obarski. Ma jednak własną, rozpoznawalną dykcję, bez przerwy ją doskonali.
Tadeusz Żukowski, poeta wielu nurtów lirycznych, zakorzeniony w klasyce, szuka współczesnej odskoczni, uczestniczy w projektach literackich, zawsze wierny swoim ideałom, Stanisława Łowińska, organizatorka konkursów poetyckich dla dzieci i młodzieży na Lednicy, animatorka kultury, ma za sobą lata pracy w charakterze dziennikarki. Widoczna w Poznaniu podczas imprez artystycznych. Towarzyszy mężowi Bogusławowi w muzycznych występach, znanej postaci w historii młodzieżowych zespołów w Poznaniu, m.in. Tarpany./…/
/Fragment książki która ukaże się w połowie bieżącego roku/