Terenia wszechobecna

                                                              Teresa Januchta (1947-2022)

Anna Andrych

Wspomnienie o Tereni Januchcie

     Przypominając sobie biografie literatów zauważam, że ci skupieni w poznańskim oddziale ZLP jakimś dziwnym zrządzeniem losu odchodzili „na drugą stronę” najczęściej w porze listopadowo-lutowej albo w samym środku lata. Piszę te słowa, kiedy kończy się grudzień 2023 roku. Warto więc przypomnieć, że 10 lat temu, 30 listopada zmarł Ryszard Danecki, 12 stycznia 2016 r. Jolanta Nowak Węklarowa, a w ciągu zaledwie kilku ostatnich lat zabrakło pośród nas koleżanek i kolegów: Jan Kanty Pytel – listopad 2019 r., Zdzisława Kaczmarek – grudzień 2020 r., Bogusław Chmiel – styczeń 2021 r., Bogumiła Antkowiak-Manc – grudzień 2021 r., Helena Gordziej – luty 2023 r., Lech Konopiński (przez kilkadziesiąt lat członek naszego oddziału) – grudzień 2023 r. Pisałam wspomnienie o Zdzisi Kaczmarek (ukazało się także w antologii w USA), Janie Kantym Pytlu i Helenie Gordziej. A Terenia…
 
Teresa Januchta zmarła rok temu – w Wigilię 2022 r.

    „Gdy umiera poeta zostają po nim pieczęcie słów
     z ręki do ręki z ust do ust z serca do serca przenoszone ponad czasem
     obracającym wniwecz zarówno tkanki ciała jak i papieru
     Bronimy się przed lodem niepamięci nadzieją że słowo trwalsze niż kamień…”

To fragment wiersza pt. „Noskowskiego 24”; pierwsze jego wersy można odnieść do każdego poety, jako jego odwoływanie się do własnej pewności co do ludzkiej pamięci lub jako modlitwy (trwożnej) o pamięć.
W kolejnych wersach Januchta pisała o wieloletniej poznańskiej siedzibie literatów, z której zostaliśmy wysiedleni przez „właścicieli zasobnych portfeli”, ale „może chociaż kamień zaświadczy że tu byliśmy”.
Gorzka prawda i wiersz.
    Z poznańskim oddziałem związana jestem właściwie już od 1996 roku, choć dołączyłam do niego w 2000 r. Dzisiaj odczuwam nieco mniej ludzkiego ciepła, serdeczności oraz bezinteresowności – za sprawą nieobecności m.in. Tereni Januchty, Zdzisi Kaczmarek, ks.prof. Pytla i Heleny Gordziej. Na szczęście twórczość tych nieobecnych jest wartością trwałą.
     Z Terenią poznałyśmy się bliżej chyba w roku 2004, po moim spotkaniu autorskim w Klubie Nauczycieli Miasta Poznania przy ul. Słowackiego 58/60, które zorganizował i prowadził Paweł Kuszczyński. Spotkania w tym ciekawym miejscu prowadzone były naprzemiennie: Januchta – Kuszczyński. Wcześniej i później chętnie tam bywałam, czerpiąc dla ducha i słowa z atmosfery i prezentowanej twórczości osób, pośród których zdarzali się także członkowie ZLP. Znane i cieszące się uznaniem były turnieje poetyckie „O Malinową Karafkę”. Zdarzało się, że zabierałam ze sobą do poczytania kolejny numer pisma a właściwie pisemka formatu A-5 redagowanego przez Terenię i Koło Literackie przy Klubie Nauczycieli. Ukazywało się ono w skromnej formie, dzięki Tereni Januchcie, raz na pół roku. „Spojrzenie” zawierało przede wszystkim wiersze i prozę członków klubu oraz gości.

Bywałam (z noclegiem włącznie) u Tereni i Józefa Januchtów na os. Sobieskiego, zdarzyło się także na ich „ranczo” w Biedrusku. Ceniłam, a teraz miło wspominam nasze rozmowy, kolacje z odrobiną nalewki (czasem kot zasypiał na krześle obok), wspólną jazdę tramwajem do siedziby ZLP albo w celu uczestniczenia w jakimś zdarzeniu literackim, kulturalnym. Atmosfera w domu Januchtów, odnoszących się do siebie i gości z dużą kulturą osobistą
i szacunkiem, zapewniała dobre samopoczucie. Dobrze czułam się także w pokoju, gdzie spałam. Towarzyszył mi Tato Tereni patrzący życzliwie z portretu.
     Pamiętam nasz długi wspólny wieczór u Januchtów z Krysią Konecką (z Białegostoku)
a następnego dnia mozolne, z pomocą koleżanek, zamieszczanie fotografii dużych rozmiarów autorstwa Krysi na wystawie związanej z „leciem” poznańskiego oddziału. Wystawa wraz
z prezentacją wierszy licznie obecnych literatów miała miejsce w kawiarni przy ul Wielkiej.
     Terenia wraz z Marią Magdaleną Pocgaj i Pawłem Kuszczyńskim przyjechała jesienią 2008 r. pociągiem z Poznania do Zduńskiej Woli, aby uczestniczyć w promocji (i zobaczyć spektakl) mojego tomiku „ Zanim wypłynie świt”. Była to także okazja do spojrzenia przez chwilę na miasto tkaczy i zwiedzenia Domu-Muzeum św. Maksymiliana Marii Kolbego. Miałam przyjemność gościć tych troje poetów w moim mieszkaniu. Po powrocie do Poznania Terenia jako ówczesny administrator zamieściła na stronie internetowej poznańskiego oddziału ZLP relację i zdjęcie. Niedawno ta relacja – „Dwa światy Anny A.” – znalazła się również w książce „Zdarzyło się wczoraj”, która ukazała się w 100-lecie powstania poznańskiego oddziału ZLP.
     Kilka lat temu poprosiła mnie, abym zorganizowała i poprowadziła jej benefis. Był to dla mnie zaszczyt i przyjemność. Sala Malinowa Pałacu Działyńskich wypełniona była do ostatniego miejsca. Benefis trwał dość długo, poetka wysłuchała laudacji i wielu gratulacji,  koleżanki i koledzy po piórze czytali jej wiersze. Terenia promieniała, uhonorowana
i szczęśliwa pośród bliskich jej osób oraz bukietów kwiatów. Obecni byli przedstawiciele poznańskich urzędów i bibliotek. Licznie przybyła rodzina, przyjaciele, grono koleżeństwa ze szkoły, uczelni oraz pedagogów – takich, jak ona.
     Przez kilka lat pełniła funkcję sekretarza Zarządu ZLP OP oraz, jak wspomniałam, administratora strony internetowej. Udzielała się również pomocnie w pilnych pracach zarządu. Nie skupiała się na kreowaniu własnego wizerunku, nie była typem celebrytki ale osobą budzącą zaufanie i szacunek.
     Tak ją postrzegałam i pamiętam – przede wszystkim dobrego i życzliwego człowieka. Takich ludzi dzisiaj się nie spotyka. Nikogo nie traktowała z góry. Wyważona w wypowiadanych słowach, opanowana. Z dystansem podchodząca do tematów i słyszanych słów, niekoniecznie wartych uwagi, komentarza, dyskusji. A jeśli było to konieczne, mówiła tak, by nie sprawić przykrości i nie krytykować. Ewentualnie „dawała do myślenia”, urodzona dyplomatka.
Zawsze z uśmiechem patrzyła na ludzi.    
Nigdy o niej inaczej nie myślałam i nie mówiłam, tylko – Terenia./…/
    

/Fragment szkicu, który ukaże się w 16 numerze ReWirów/