Bogatsi o bezcenne doznania: 1) Refleksje Zbigniewa Gordzieja i Jerzego Beniamina Zimnego po spotkaniach w ramach 42. Międzynarodowego Listopada Poetyckiego na Ziemi Wągrowieckiej

Na zdjęciu: Franciszek Haber, Seifu Gebru, Zdzisława Jaskulska-Kaczmarek,
Anna Andrych, Irina Malińska, Zbigniew Gordziej, Jerzy Beniamin Zimny ______________________________________

Z Antoniewa na Annapurnę

Zaproponowano mi spotkanie autorskie w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Antoniewie, w ramach gościny 42. Międzynarodowego Listopada Poetyckiego na Ziemi Wągrowieckiej. Taką inicjatywę przyjąłem z zadowoleniem. Spotkania z młodzieżą, która w życiowym bagażu ma różne doświadczenia, zawsze uważałem za interesujące i stawiałem się na nie w nadziei, że korzyść może być obopólna. Zazwyczaj miałem wrażenie, że spełniała się, a już z całą pewnością ja wychodziłem bogatszy o bezcenne doznania. Tak było i tym razem w Antoniewie.

Rozmawialiśmy nie tylko o poezji, wierszach, które napisałem, o warsztacie twórczym i literackich inspiracjach, ale toczyła się także dysputa o sprawach chyba jednak ważniejszych, niż słowa zapisane mową wiązaną. Sporo tematów poruszyliśmy. Nie jest moim zamiarem ich wymienianie w tym tekście. Niemniej zdradzę, że było o wyborze zawodu, znaczeniu motywacji w życiu człowieka, o stosunkach międzyludzkich, odpowiedzialności za osoby najbliższe, o znaczeniu wysiłku w uprawianiu sportu i o tym, że skoro się z czegoś kiedyś ważnego zrezygnowało, to warto zastanowić się nad tym, jak wykorzystać osiągnięcia, jak je przekuć w działalność na innej niwie życia osobistego. Jeden z moich rozmówców powiedział, że uprawiał piłkę ręczną, ale zrezygnował. Tak bywa. Wyraziłem opinię, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby minioną pasję do uprawiania tego sportu zamienił na inną, by spróbował czegoś innego, ot chociażby wejścia na tatrzański Kościelec, tym bardziej, że był na niższych szczytach; bo przecież w życiu warto i trzeba iść do przodu. Piotr Pustelnik napisał: „Żeby wygrać trzeba wytrwać. Ażeby wytrwać, trzeba mieć motywację. I próbować mimo wszystko. Inaczej nie da się wejść na Annapurnę”. I w takim klimacie rozmawialiśmy o kilku innych sprawach.

Nie wiem czy moi rozmówcy wynieśli dla siebie coś dobrego ze spotkania; ja – tak, i za to jestem im wdzięczny.

Opuszczając gościnne mury Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Antoniewie, żegnając się z ciekawą i wartościową młodzieżą, chciałem im dedykować myśl Mahatmy Gandhiego: „W życiu nie chodzi o to, aby przeczekać burzę, a o to, aby nauczyć się tańczyć w deszczu”. Nie uczyniłem tego. Może uczynię to innym razem, bo do Nich chce się wracać.

Zbigniew Gordziej

Z w szk

 

Zb w wag 3

_________________________________________

Tradycja i współczesność

Spotkanie w „Królewskim Liceum” w Wągrowcu miało charakter lekcji historii z uwzględnieniem współczesnych priorytetów pokolenia wchodzącego w dorosłe życie. Stanisław Przybyszewski, Karl Busse, Jolanta Nowak-Węklarowa i Jerzy Szatkowski – poeci z Pałuk, zostali przywołani na uroczysty, poetycki Apel. Dwie godziny lekcyjne łącznie z przerwą trwał mój dialog z młodzieżą. Było o czym rozmawiać; trochę historii literatury, omówienie wszystkiego, co działo się w minionym ćwierćwieczu w literaturze polskiej. Uwypuklono znaczenie poezji w kształtowaniu świadomości społecznej. Zwłaszcza po okresie transformacji gospodarczej i politycznej.

Najwięcej uwagi poświęciłem poetom prowincji, rzucając hasło przewodnie: „każde miasto ma swojego poetę”, którego kultywuje, którym się szczyci. Wągrowiec szczyci się kilkoma nazwiskami poetów. Karl Busse „doczekał się” publikacji swoich wierszy specjalnie wydanych na okoliczność Listopada Poetyckiego. Joli Nowak-Węklarowej i Jerzemu Szatkowskiemu, poświęciłem sporo miejsca w mojej książce pt. „Dzieci Norwida”, a Dariusz Kozdęba osobiście podtrzymał tradycje literackie Wągrowca.

Przypomniałem młodzieży sylwetkę mało znanego dramaturga niemieckiego Alfreda Henschke, urodzonego w Krośnie nad Odrą, pacyfisty, którego twórczość w III Rzeszy była zakazana. Naziści spalili wszystkie jego dzieła w miejskiej fontannie, w większości były to dramaty. Jeden z tych dramatów przeszedł do historii: „Kaukaskie kredowe koło”, z którego Bertold Brecht często korzystał w swojej twórczości. Alfred Henschke zmarł w Davos na gruźlicę, podobnie jak bohater Tomasza Manna z „Czarodziejskiej góry”. Jego dorobek literacki wrócił do łask dopiero na początku lat 90-tych. Co budzi moje wątpliwości, dlaczego tak późno?

W sumie bardzo udana konfrontacja pokoleń, z której zwycięsko wyszli wszyscy uczestnicy tego dialogu. Pragnę podziękować organizatorom wągrowieckiego święta poezji, w szczególności Pani Małgorzacie Osuch i Dyrektorowi I Liceum panu Maciejowi Patelskiemu za zaproszenie i uczestnictwo w prowadzonej przeze mnie lekcji. A także za wystawę prezentującą mój skromny dorobek literacki.

Jerzy Beniamin Zimny

zim w w

 

 

oprac: admin
zdjęcia: Powiat wągrowiecki/Aktualności

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz