Niesamowity wieczór z Arkadym Radosławem Fiedlerem

Spotkanie z Arkadym Radosławem Fiedlerem na długo pozostanie w pamięci tych, którzy zjawili się w Bibliotece Raczyńskich w miniony wtorek, 12 września. Zanim jednak znany podróżnik i pisarz rozpoczął swą gawędę, Paweł Kuszczyński, prezes naszego oddziału, tytułem wprowadzenia zaanonsował dwie książki, stanowiące kanwę tego spotkania. Pierwsza z nich to „Sumienie Amazonii”, dziennik wyprawy „Śladami Arkadego Fiedlera – 80 lat później”, druga dotycząca Boliwii, zatytułowana była „Do głębi intrygujący kraj”.

     Arkady Radosław Fiedler, poseł na Sejm RP, z zamiłowania podróżnik, założyciel (wraz z bratem Markiem) Muzeum-Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera oraz Ogrodu Kultur i Tolerancji w podpoznańskim Puszczykowie, dał się poznać jako pasjonat dzikiej przyrody a przy tym wspaniały narrator. Słuchaliśmy go z zapartym tchem.

     Uzupełnienie, a jednocześnie ciekawe tło do opowieści stanowiły barwne zdjęcia z wyprawy do Amazonii, wyświetlane na dużym ekranie on line. 

     Za życia słynnego ojca, Arkadego Fiedlera, bohater spotkania sześciokrotnie towarzyszył mu w wyprawach, później organizował je sam.

     Jedną z ciekawszych była ekspedycja, wiodąca śladami protoplasty, którą odbył osiem dekad po nim. Wraz z czterema polskimi podróżnikami i trzema Indianami z plemienia Katana spędził w niedostępnym rejonie amazońskiej puszczy blisko pięć tygodni, żywiąc się ryżem i złowionymi rybami, nie wyłączając piranii, których mięso okazało się niezwykle smaczne.

    Pozwolę sobie wymienić kilka istotnych rzeczy, na które zwrócił uwagę Arkady Radosław. Pierwsza to ta, że bez maczety wejście do puszczy jest niemożliwe. Niezwykle bujna, gęsta roślinność stanowi nieprzebyty gąszcz, w którym przez cały czas trzeba się mieć na baczności, przed niespodziewanym spotkaniem z mieszkańcami tej dzikiej i żywej aglomeracji, dniem i nocą wydającej różnorodne dźwięki i hałasy. Jednocześnie ujmujące było to, z jaką czułością wypowiadał się o niej podróżnik. Określał ją słowami „delikatna i wrażliwa”, bowiem, jak się wyraził, niszczona przez człowieka, „zwija się w sobie, kurczy i przymiera”.

   Z drugiej strony, mimo iż jej roślinność egzystuje na warstwie zaledwie dziesięciocentymetrowego humusu, pod którym znajduje się jałowy piasek, przyrost zieleni następuje bardzo szybko, głównie dzięki ulewnym deszczom. Korzenie drzew rozprzestrzeniają się w poprzek i wzdłuż, czerpiąc soki z żyznego, choć niedużego podłoża. Wrażenie potęgowały pojawiające się przed naszymi oczami kadry, pokazujące zwłaszcza egzotyczną faunę: krokodyle, piranie, węże, ptaszniki, małpy. Ale i przepiękne motyle. Pojawił się też na zdjęciu oswojony jaguar, przygarnięty przez ludzi po tym, jak zastrzelili jego matkę, która polowała na bydło, żeby młodego wykarmić.

     Druga zajmująca opowieść dotyczyła Boliwii, ze stolicą w La Paz, której 60 procent mieszkańców stanowią Indianie. Językiem urzędowym jest tam hiszpański oraz keczua i ajmara, a oprócz tego rozróżnia się 33 dialekty, którymi posługują się rozmaite grupy etniczne. Boliwia, za czasów konkwistadorów  była gwałtownie eksplorowana, ze względu na bogate złoża złota, srebra, cyny. Po wyzwoleniu splądrowane ziemie rozpoczęły szybki proces odnowy, dzięki pozostałym bogactwom naturalnym, takim jak ropa i gaz. Dziś Boliwia jest krajem dobrobytu a jej wspaniała przyroda niezmiennie przyciąga turystów. Boliwijczycy w równej mierze czczą Chrystusa jak i Pacha Mammę, związaną z pradawnym kultem Matki Ziemi. Mimo iż korzysta się dziś z porad lekarzy i weterynarzy, praktyki szamanów są również na porządku dziennym. Dzięki temu Boliwia zachowała bogatą spuściznę narodowej tradycji, kultury i wierzeń przodków.

   Szczery podziw budził w nas bohater spotkania, nie tylko dzięki swej unikatowej, podróżniczej pasji ale ze względu na osobowość skromnego człowieka, który potrafi się dzielić własnymi przeżyciami, nie zabiegając o splendor czy sławę.

   Na koniec Arkady Radosław Fiedler zaprosił nas do Puszczykowa, gdzie w Ogrodzie Kultur i Tolerancji pojawił się nowy eksponat, drewniana kopia słowiańskiego Światowida. Oryginał został odkryty w połowie XIX wieku w rzece Zbrucz, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Posąg miał ponad 2,5 m wysokości  i posiadał cztery połączone ze sobą ludzkie głowy, nakryte wspólnym kapeluszem.

    Co ciekawe, kopia w Puszczykowie jest nieco wyższa i szersza od oryginału, po to, by, jak zaznaczył sam Arkady, godnie prezentowała się pośród innych, licznie zgromadzonych w ogrodzie eksponatów.

   Dziękowaliśmy mu za spotkanie gromkimi brawami, a kolejka chętnych do nabycia książki z dedykacją autora, świadczyła o tym, że cieszy się on zasłużonym uznaniem i autentyczną sympatią.

  Maria Magdalena Pocgaj