Zazwyczaj
wiedzie nocny tryb życia
co mnie ani nie zniechęca
ani nie przeraża
wypatrzę go
i wszystko stanie się jasne
jest taki delikatny
architekt dusz wrażliwych na zranienia
a może to tylko pozory
w rzeczywistości bezkompromisowy
zawsze gotów do walki
to nic że chłód że ból
wypatrzę go
w zburzonych wieżach Trade Centre
na słonecznej plaży
w najczarniejszym kącie pokoju
będę uważać
wolny wiersz to
krucha niezależna istota
***
są zdarzenia które
raz na zawsze wyganiają z dzieciństwa
takie zło
którego nie da się wymazać
dobrym uczynkiem
pozostają posiniaczone wspomnienia
i wiara że życie
dopiero się zacznie
trzeba więc
najsłabszych mieć za braci
dostrzec to czego w tej chwili
nie można zrozumieć
na papierze uwięzić strach
przecież nie zobaczysz własnej twarzy
w mętnym lustrze
***
kolejna noc
skarży się na czerń
właśnie tak brzmi serenada
doliny śmierci
pamiętasz
śmiałeś się że życie
nie polega na biegu
a na przetrwaniu
dlaczego więc śpieszyłeś się tak bardzo
mieliśmy pójść do parku
poczekać aż srebrzystym deszczem
spadnie na nas księżyc
zobacz
mam puste ręce
skończyły mi się nawet łzy
Gabriela Szubstarska