Chłodnym okiem o „Przyciąganiu nieziemskim” Krystyny Mazur

(otwórz)

Okładka Krysi

        

Chłodnym okiem

         Krystyna Mazur wydala w zeszłym roku tomik wierszy „Przyciąganie nieziemskie„. Jest to jej trzecia książka. Poetka jest również animatorką kultury, popularyzuje poezję, zainicjowała powstanie kilku literackich grup. Do jej najnowszej publikacji dołączyła córka Dorota, użyczając matce swoich grafik. Omawiany zbiór otwierają teksty poświęcone członkom rodziny Beksińskich – Stanisławowi, Zdzisławowi, Tomaszowi. To opowieści tragiczne, pełne wewnętrznych potyczek i frustracji. Ich przewodnim motywem jest samotność, izolacja, śmierć. Ta ostatnia jest rodzajem obsesji, elementem pokoleniowej gry, wreszcie rodzinnego szantażu. Ale te wiersze są też uważnym spojrzeniem na stan ducha każdego artysty, anonimowego twórcy, opisem jego codziennych, prywatnych wojen ze światem.. W „Pieśni ojca” czytamy – „zawsze tęsknię za inną stroną”, w „Pieśni syna” odnajdujemy wers – „po drugiej stronie też piekło„. Życie jest zatem rodzajem pułapki, labiryntem bez wyjścia, nie ma dla „tej strony” choćby mglistej alternatywy. Nawet śmierć jest wątpliwym zadośćuczynieniem za doczesne cierpienia. Ten motyw przewija się wyraźnie w wierszu poświęconym Tomaszowi Beksińskiemu. Tutaj graniczna niezgoda na rzeczywistość staje się zarzewiem destrukcji, rozpadu osobowości, wreszcie choroby. A ta pomaga artyście w podjęciu decyzji ostatecznej. Przytoczę fragmenty:

chcę znęcać się nad kimś, lecz jestem tylko ja.
torturuję więc siebie.

śmierć pierwsza.
czas na numer z klepsydrą. mam 18 lat. pierwszy raz
jest mi głupio. pierwszy raz czuję się ohydnie.

/…/

śmierć druga,
zakręcam gaz. po co
się śpieszyć, po drugiej stronie też piekło.

/…/

ze śmiercią nie jestem sam. na ścianach obrazy ojca.
ludzi na słupach wieszam nad łóżkiem. torturuję.

/…/

Autorka tego zbioru czuje pokrewieństwo z taką narracją. Ale uzupełnia ją własną filozofią, wzbogaca językową odrębnością. Choćby w wierszu „Liturgia cienia„, gdzie po codziennym akcie „zmartwychbudzenia” przechodzi do rytuału „zmartwychkładzenia„. To wszystko, co pomiędzy też nie napawa optymizmem. W wierszu „Niedoczynność” ziemia jest płaska, poetka zwisa z jej krawędzi, choć sugeruje, że niechętnie. Tylko garść medykamentów sprawia, że owe balansowanie pomiędzy wyobraźnią a jawą dnia powszedniego kończy się względną równowagą. W kilku wierszach odnajdujemy synonimy chłodu – jest więc lód, jest zlodowacenie. W utworze „Nasiąkam” poetka „odśnieża lotki„. W „Nie zamykaj drzwi” ” – „obmywa się z mrozu„. Ten motyw niskich temperatur określa jej relacje z dzisiejszością. Nie ma w nich entuzjazmu, optymizmu, żaru. Jest realistyczna ocena, dawanie świadectwa faktom, kronikarska rzetelność. Choć nie bez sarkazmu i ironii. Dowodem na to jest tekst „Odmiana nie przez przypadek„. Tutaj współczesna technologia jest motorem absurdalnych zmian, pochopnych decyzji, wymuszonych konsumpcją wyborów. Nawet w dziedzinie prywatności rozpętuje swoistą rewolucję, stawia akcenty na pozornych wartościach. Przytoczę fragment:

zmieniasz komórki
bez potrzeby zaglądania do wnętrza.
z końcem okresu przydatności rzucasz.
po chwili zapominasz PIN starego Boga.

/…/

zobojętniałeś
na jesienny winobluszcz i odchody psa na trawniku.
na ciepło, które wpełza pod skórę, rozciąga usta, prostuje kości.
rozgrzewa człowieka, nie komórkę, kartę kredytową, samochód.

/…/

Są w tym zbiorze wiersze pokoleniowe, w których głos zabierają bliscy poetce. To matka, ojciec, krewni, cały korowód duchów. Ich przypieczętowane śmiercią życiorysy jeszcze raz, może ostatni, stają się inspiracją dla żywych. To oni są bohaterami wierszy „Bezpieczne matki” i „Bez budzika„, Ale ich obecność dostrzec można w całym zbiorku. Ten motyw przemijania nakłania poetkę do rozliczeń osobistych, bilansów prywatnych. Wstępem do nich może być „Odcień sepii„, z wierszem Ryszarda Krynickiego. Tutaj każdy kolejny dzień jest darem od losu, lecz niekoniecznie zapowiedzią następnego. W tekście „Przejście” poetka chce sobie „zaklepać ciepłą wieczność„. W „Nic nie trzyma się kupy” pisze – „śmiech małej dziewczynki stygnie w starym ciele„. Dramatyzm tych refleksji jest oczywisty, tak jak czytelny jest obraz w wierszu „Wyglądam„. Tutaj upływ czasu zapoczątkowuje bolesną wiwisekcję, listę uszczerbków i strat. A te ostatnie nie dotyczą jedynie fizyczności. .Mają też wpływ na relacje intymne, obszar emocji i uczuć. Przytoczę fragment wiersza „Zostawiam„:

czas, gdy jego oczy wołały mnie
głosem aniołów i przysiadały
z delikatnością motyla.

/…/

widziałam wystarczająco,
by docenić dzień
spędzony z niczego,

a wieczorem przyglądać się
miłości przybitej do krzyża.
ot, zwykła kolej rzeczy

Wyjątkowym wierszem w „Przyciąganiu nieziemskim” jest „Nagłaśniam„. Tekst realistyczny, surowy, jednocześnie jednak z nutką poetyckiego szaleństwa. „Siekiery zdjęte z drzew” wyjątkowo korespondują z moją wyobraźnią. Jedna rzecz przeszkadzała mi natomiast w odbiorze tych wierszy – interpunkcja. Myślę, że jej brak nie zaszkodziłby tym wierszom. A nawet wręcz przeciwnie. Autorkę pozdrawiam i zachęcam do kolejnych publikacji.

Książkę polecam.

Ludwik Filip Czech

___________________

Krystyna Mazur
„Przyciąganie nieziemskie”
Wydawca – „SAPiK”
Szczecinek 2018
str. 56

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz